sobota, 29 marca 2014

ROZDZIAŁ 6

Cann - cieszę się, że zrobiłaś wyjątek i napisałaś komentarz, dodałaś mi motywacji :)



- To nie może być prawda – Tommy mówił podobne rzeczy już od kilku minut, nie wyjaśniwszy jednak, o co dokładnie mu chodziło. Adam nie wiedział, kto zadzwonił do przyjaciela, ale domyślił się, że ten jest w szoku; zauważenie tego nie wymagało zresztą wielkiego wysiłku. Posadził go na krześle i czekał cierpliwie, aż blondyn powie coś, co będzie miało sens.
- To była ona – odezwał się w końcu Ratliff.
- Jaka ona?
Tommy zamrugał i popatrzył na Adama. Wtedy dopiero jak przez mgłę uświadomił sobie, że jego słowa nie tłumaczą zbyt wiele.
- Dziewczyna z baru. Ta, u której nocowałem, zanim polecieliśmy do Nowego Jorku.
- Dałeś jej swój numer? - brunet poczuł ukłucie zazdrości, jednocześnie wiedząc, że jest
 to irracjonalne.
- Nie, nie wiem, skąd go wzięła. Ale to nieważne. Ona powiedziała... - zagapił się w przestrzeń.
- Co powiedziała?
- Powiedziała, że jest... w ciąży – dokończył tak cicho, że Adam ledwie go usłyszał.
- Z tobą?
- Nie, z Dziadkiem Mrozem. Oczywiście, że ze mną!
- Jak to możliwe?
- Co, mam ci opowiadać o pszczółkach i kwiatkach?
- Nie, to znaczy... nie zabezpieczyliście się?
- Tak... nie... nie wiem! Byłem kompletnie pijany! - Tommy ukrył twarz w dłoniach.
- Zaraz – początkowe oszołomienie minęło i Adam zaczął myśleć logicznie – jak może być pewna, że to twoje dziecko? Jakoś nie wydaje mi się, żebyś był pierwszym facetem, z którym się przespała.
- Nie wiem... powiedziała, że jest pewna – gitarzysta popatrzył za okno.
- Tommy...
- Muszę pomyśleć – blondyn wstał gwałtownie i wyszedł z kuchni. Zanim Adam zdążył mu powiedzieć, że wychodzenie na spacer w środku nocy może nie być najlepszym pomysłem, usłyszał trzask zamykanych drzwi.

***

Na zewnątrz zaczynało się robić jasno, kiedy Tommy w końcu wrócił. Nie wziął ze sobą telefonu i mało brakowało, żeby Adam poszedł go szukać. Zaczął wyobrażać sobie najczarniejsze scenariusze i zastanawiał się już, czy nie zadzwonić na policję.
- Nie wychodź tak więcej. Przestraszyłeś mnie – w głosie bruneta słychać było ulgę.
- Za bardzo się przejmujesz – usłyszał w odpowiedzi.
Ratliff poszedł do zajmowanego przez siebie pokoju i wyjął torbę, z którą przyjechał. Włożył
 do niej wszystkie swoje rzeczy i odwrócił się, wpadając na Adama.
- Co ty robisz? - zapytał Lambert.
- Wracam do siebie. Za długo siedziałem ci na głowie.
- O czym ty mówisz? Przecież sam cię zaprosiłem.
- Jestem ci za to wdzięczny, ale nie będę już sprawiać kłopotu.
- Przestań gadać głupoty.
- Muszę iść – Tommy wyminął Adama.
Chodząc po okolicy, wszystko dokładnie przemyślał. Kiedy szok wywołany telefonem dziewczyny z baru całkiem minął, to, do czego prawie doszło między nim a Adamem do niego wróciło. Nie mógł pozwolić, żeby taka sytuacja się powtórzyła. Była to dla niego trudna decyzja, ale stwierdził, że jeśli miałby skrzywdzić przyjaciela, lepiej odejść. Zresztą najprawdopodobniej było tak, że Adam nic do niego nie czuł; w takim wypadku mógł tylko zepsuć ich przyjaźń.
- Tommy, zaczekaj – Adam zatrzymał go na dole schodów. - Co się stało?
- Nic. Po prostu nie mogę zostać.
- Przynajmniej pozwól mi cię odwieźć.
- Wezmę taksówkę – zranienie widoczne w oczach przyjaciela zabolało go. Tak będzie dla niego lepiej, pomyślał, po czym wyszedł.
Tego dnia Adam dzwonił do niego kilka razy i wysłał mu dziesiątki SMS-ów, ale Tommy nie odpowiedział.

***

Po kilku dniach wokalista przestał próbować skontaktować się z Ratliffem. Tommy dostał tylko jeszcze jedną wiadomość, której nie przeczytał.
Około południa zadzwoniła Ashley.
- Gdzie jesteś? Czekamy na ciebie! - usłyszał, kiedy tylko odebrał.
- Co? Kto gdzie czeka?
- Nie udawaj głupiego. Mamy dzisiaj próbę, w piątek występujemy gościnnie w „Idolu”. Adam mówi, że pisał ci o tym.
- A... ekhm. Gdzie to jest?
Dziewczyna podała mu adres i kazała się pospieszyć.
Dotarcie na miejsce zajęło mu godzinę. Jak na tę porę dnia, korki na ulicach były niewyobrażalne.
Wbiegł do sali, gdzie czekał na niego porządnie zdenerwowany zespół.
- Nareszcie! Zaspałeś czy jak? - rzucił Brian.
- Nie... nie wiedziałem, że mamy próbę.
- Przecież wysłałem ci wiadomość – powiedział brunet.
- Może jej nie dostałem.
Wyraz twarzy Adama świadczył o tym, że nie do końca mu wierzy.
- Gdybyś raczył odebrać za którymś razem, jak do ciebie dzwoniłem, powiedziałbym ci.
- Byłem zajęty – Tommy wiedział, że nie brzmi przekonująco.
- Nieważne. Zaczynajmy już.
Próba przebiegała bez zakłóceń, dopóki nie zadzwoniła komórka Tommy'ego.
- Przepraszam, muszę to odebrać – po tych słowach odstawił gitarę i wyszedł.
- Nie do wiary! Najpierw się spóźnia, a potem przerywa w połowie piosenki, żeby pogadać przez telefon! - Ashley popatrzyła za nim ze złością.
- Może to coś ważnego – odparł Rick.
- Nie usprawiedliwiaj go. Chyba przewróciło mu się w głowie i uważa się za nie wiadomo jaką gwiazdę. Musisz coś z tym zrobić – zwróciła się do Adama.
- Wiem – westchnął wokalista. - Spróbuję z nim porozmawiać.
W tym czasie blondyn kłócił się z dziewczyną z baru, która, jak się okazało, miała na imię Beth.
- Nie mogę do ciebie przyjechać! Co ty sobie wyobrażasz? - mówił.
- To przez ciebie jestem teraz w takiej sytuacji.
- Jesteś co najmniej tak samo winna jak ja. Poza tym nie jestem pewny, czy ci wierzę.
- Chcesz dowodów? Co za tupet!
- Tak. Chcę dowodu, że nie kłamiesz.
- W takim razie go dostaniesz. Potem będzie ci głupio.
Spotkał ją zaledwie raz, ale już jej nie lubił. Nie sprawiała wrażenia miłej i im dłużej z nią rozmawiał, tym gorzej było.
- Spodziewam się ciebie w Chicago najpóźniej w piątek.
- W piątek mam występ. Nie zamierzam spełniać twoich niedorzecznych żądań.
- Ach, tak? Więc inaczej. Jeśli nie zobaczę cię w moim mieszkaniu do piątku, cały świat dowie się, że Tommy Joe Ratliff zostawia na pastwę losu biedną kobietę, która jest z nim w ciąży – w głosie Beth wyraźnie zabrzmiała groźba i dziewczyna się rozłączyła.

3 komentarze:

  1. Super rozdzial czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mogłaś zrobić to małemu, biednemu Tommy'emu? Mam nadzieje, że ta panna wpadnie w najbliższym rozdziale pod pociąg lub inny równie ciężki środek transportu. *__* I jeszcze ta sytuacja z Adamem. Same komplikacje...czyli zaczyna się robić ciekawie, a to lubię. Chociaż serio szkoda mi Tommy'ego.
    A ogólnie oczywiście rozdział świetne, chociaż ja zawsze mam jeden zarzut - zdecydowanie za krótki, o! :) Ale cieszę się, że posty dodajesz regularnie, przynajmniej nie muszę co kilka godzin odświeżać strony i sprawdzać, czy a nóż widelec, sosjerka coś się nowego nie pojawiło.
    Pozdrawiam i weny życzę oczywiście. :)
    Cann.

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie , po prostu boskie , uwielbiam takie zamieszania , właśnie takie obroty sytuacji są najbardziej wkręcające , czekam na więcej takich rozdziałów .

    OdpowiedzUsuń