sobota, 22 lutego 2014

ROZDZIAŁ 1

Dziękuję za wszystkie komentarze. Myślałam, że dobrze byłoby, gdyby pojawił się chociaż jeden, a tu aż trzy - jak miło :)
Odcinek trochę krótki, ale dopiero się rozkręcam XD następny będzie dłuższy. Nie przedłużam już i zapraszam:


kilka miesięcy później...

W sali rozbrzmiały brawa.
- Dobranoc! - krzyknął do mikrofonu Adam, po czym razem ze swoim zespołem zszedł ze sceny.
To był jeden z najlepszych koncertów, jakie pamiętał. Przez całe półtorej godziny rozpierała
 go energia, a Ashley, Rick i Brian zagrali bezbłędnie. Właściwie wieczór byłby idealny, gdyby nie Tommy.
Lambert westchnął. Teraz, kiedy był już w garderobie, zawsze towarzyszące mu podczas występów podekscytowanie ustąpiło miejsca niepokojowi o gitarzystę.
Ratliff kochał grać na gitarze, słychać to było z każdym akordem, jaki z niej wydobywał. Ostatnio jednak coś się zmieniło. Publiczność niczego nie zauważyła, ale Adam znał Tommy'ego wystarczająco dobrze, żeby to wyczuć. Gitarzysta grał jakby mechanicznie, a uśmiech, jeśli już pojawiał się na jego twarzy, był sztuczny.
Te rozmyślania przerwało mu pukanie do drzwi. Chwilę później do pomieszczenia wszedł powód zmartwienia piosenkarza.
- Widziałeś gdzieś mój telefon? Nigdzie nie mogę go znaleźć – odezwał się Tommy.
- Ty chyba nigdy nie nauczysz się pilnować swoich rzeczy – zaśmiał się Adam, podając mu poszukiwany przedmiot.
- Chyba nie – Ratliff zmusił się do uśmiechu.
- Idę później z zespołem do klubu. Wybierzesz się z nami?
- Nie tym razem. Jestem zmęczony – zaczął iść w kierunku drzwi.
- Tommy, zaczekaj.
- O co chodzi?
- Martwię się o ciebie – powiedział Adam, podchodząc do niego.
- Nie ma o co – odparł gitarzysta, patrząc w podłogę.
- Wydaje mi się, że jednak jest. Od paru miesięcy zachowujesz się jak cień samego siebie. Nie chodzisz już z nami do klubów po koncertach. Nie pamiętam ostatniego razu, kiedy się śmiałeś czy zażartowałeś. Tommy, popatrz na mnie – Ratliff podniósł na chwilę wzrok na twarz przyjaciela,
 ale zaraz go odwrócił i zaczął wpatrywać się w ścianę. Ta chwila wystarczyła jednak, aby Adam zobaczył przerażającą pustkę w jego spojrzeniu.
- Wiesz, że możesz ze mną porozmawiać o wszystkim, prawda? - zapytał Lambert, starając się, by w jego głosie nie było słychać desperacji.
Nie wiesz, o czym mówisz, pomyślał gitarzysta. Sam był zaskoczony łzami, które w tym momencie zaczęły kapać z jego oczu.
- Tommy... - powiedział bezsilnie Adam, kładąc mu rękę na ramieniu.
- Daj mi spokój! - Ratliff odwrócił się i wybiegł z pokoju.
Co się ze mną dzieje? Przecież on nie powiedział nic takiego, myślał, wychodząc z budynku
 i wsiadając do taksówki. Kazał zawieźć się do baru po drugiej stronie miasta, żeby Adam
 go nie znalazł.
Kilka drinków pomogło mu przestać myśleć i poprawiło mu humor, dlatego kiedy obok niego usiadła ładna, wyzywająco ubrana dziewczyna i popatrzyła na niego zalotnie, zapytał:
-Masz już towarzystwo na dzisiejszy wieczór?
- Teraz już tak – uśmiechnęła się do niego, nachylając się, żeby go pocałować.
Nie znał nawet jej imienia, ale to mu nie przeszkadzało; już wiedział, co będzie robił tej nocy.


***
W innym lokalu Adam siedział przy stoliku, sącząc swojego drinka i patrząc na tańczących przyjaciół. Zwykle do nich dołączał, ale tym razem nie miał ochoty na zabawę.
Z Tommym działo się coś bardzo złego i Lambert pomyślał, że musi z niego wyciągnąć,
 co to takiego.
- Zatańczysz? - spytała Ashley, podchodząc.
Pokręcił głową i dziewczyna zrozumiała, że nie jest w nastroju.
Wokalista patrzył za nią przez chwilę, a potem poszedł do baru utopić smutki w alkoholu
 z mocnym postanowieniem, że następnego dnia porozmawia z przyjacielem.

czwartek, 20 lutego 2014

Prolog

Niedawno przyszedł mi do głowy pomysł na opowiadanie Adommy. Właściwie zarys pomysłu był tam już od dawna, ale dopiero niedawno nabrał konkretnych kształtów. Nie lubię pisać do szuflady, więc zdecydowałam się opublikować opowiadanie. Mam nadzieję, że komuś się spodoba ;)
Odcinki postaram się dodawać co sobotę. Komentarze, nawet te krytyczne, mile widziane :)




Tommy Joe Ratliff z niedowierzaniem patrzył na swój leżący na stole telefon komórkowy. Nie poruszył się, odkąd dziesięć minut wcześniej skończył rozmawiać ze swoim szefem i przy okazji najlepszym przyjacielem, Adamem Lambertem.
Kiedy Adam do niego zadzwonił, Tommy spodziewał się, że ten jak zwykle chce zapytać,
 co słychać. Zamiast tego usłyszał coś, co wydało mu się najwspanialszą wiadomością świata: Adam zerwał ze swoim chłopakiem, Saulim.
- Ale ze mnie dupek – stwierdził na głos.
Nie cieszył się oczywiście z cierpienia przyjaciela. Raczej z tego, że teraz teoretycznie miał
 u niego szansę.
Tommy odkrył, że jest zakochany w Adamie podczas trasy koncertowej Glam Nation. Pogodzenie się z własnymi uczuciami zajęło mu trochę czasu, za co później był na siebie zły. Zanim bowiem zdecydował się coś z tymi uczuciami zrobić, pojawił się Sauli.
Obserwowanie ich szczęścia bolało tak bardzo, że gitarzysta prawie odszedł z zespołu. Zdecydował się zostać tylko dlatego, że pomysł życia bez Adama wydawał mu się jeszcze gorszy niż ciągłe patrzenie na niego u boku kogoś innego.
Teraz wstał i zaczął chodzić po pokoju. Nagle miał w sobie tyle energii, że nie wiedział, co z nią zrobić.
W końcu zdecydował się na wycieczkę do baru. Słońce dopiero zachodziło, więc postanowił pójść na piechotę.
Po kilku godzinach i dwóch drinkach wybrał się w drogę powrotną. Wprawdzie było dobrze
 po północy, a nocą okolica nie należała do najbezpieczniejszych, ale szumiący mu w głowie alkohol sprawił, że uznał spacer do domu za dobry pomysł.
Wychodząc z budynku, nie zauważył czającego się za pobliskim drzewem mężczyzny. Nie zwrócił uwagi też na to, że mężczyzna wychodzi zza tego drzewa i za nim idzie.