Jeśli narobiłam błędów, piszcie w komentarzach XD
Kushina Zimoch - Cieszę się, że Ci się podoba :D
- Ten sukinsyn, i ta... -
Tommy'emu ze złości zabrakło słowa.
Adam właśnie opowiedział mu
o wszystkim, co odkrył, i Tommy miał ochotę najpierw wyrzucić
Beth z domu, a potem porządnie przyłożyć Sauliemu. Gdyby tylko
nie to dziecko... Nie mógł przecież pozwolić mu mieszkać na
ulicy, nawet po tym, co zrobiła jego matka. Nie mógł też uderzyć
Sauliego, bo mógłby zostać aresztowany za pobicie.
- Ale skąd oni wiedzieli? -
zapytał, kiedy już uspokoił się na tyle, żeby myśleć
logicznie.
- Nie wiem. Jesteś pewien, że
nikogo tam wtedy nie było?
- Wiesz, nie rozglądałem się
specjalnie, byłem za bardzo zajęty krzyczeniem
o pomoc – warknął
blondyn. - Przepraszam – dodał po chwili, wzdychając. - Nie
powinienem tak do ciebie mówić, przecież nie na ciebie jestem zły.
W tym momencie drzwi się
otworzyły i pokazała się w nich głowa Ashley.
- Tu jesteście. Chodźcie,
próba zaraz się zaczyna.
Popatrzyła przez chwilę na
Tommy'ego i poszła.
- Chodź. Później coś
wymyślimy – powiedział Adam, przytulając swojego chłopaka,
który nagle zrobił się smutny.
Podczas próby Tommy nie mógł
pozbyć się wrażenia, że wszyscy na niego patrzą, ale kiedy
próbował ich na tym przyłapać, odwracali wzrok. Udało mu się
jednak dostrzec ich współczujące spojrzenia i kiedy skończyli
grać, miał tego już serdecznie dosyć. Odłożył gitarę i
wyszedł bez słowa.
Adam znalazł go na parkingu
przy swoim samochodzie.
- Czy już zawsze tak będzie?
- odezwał się blondyn, kiedy Lambert podszedł wystarczająco
blisko, żeby go słyszeć. - Zawsze będą na mnie patrzyli z tą
litością? Przez to czuję się jak ofiara. Dlaczego nie pozwolą mi
po prosu o tym zapomnieć i żyć?
- Mogę z nimi porozmawiać.
- Tu nie chodzi tylko o
zespół. Poszedłem rano do sklepu. Wszyscy tak na mnie patrzyli
i odwracali wzrok, kiedy
na nich spojrzałem.
- Za kilka tygodni zapomną.
Wiesz, ile razy media podawały jakieś sensacyjne informacje
na mój temat? Ludzie
zawsze mówią o tym przez jakiś czas, ale potem się nudzą i
skupiają się
na jakiejś nowej
aferze. Ktoś kogoś zdradzi, ktoś się rozwiedzie i będą mieli
nowy temat.
- Może. - Tommy nie wyglądał
na przekonanego.
- Wiem, czego ci potrzeba.
Wsiadaj – odparł Adam, otwierając samochód.
Zatrzymali się pod kinem.
- Po co tu przyjechaliśmy? -
zapytał Tommy, czując się głupio.
- A po co przychodzi się do
kina? Żeby obejrzeć film. Chociaż niektórzy przychodzą tu, żeby
się po ciemku obściskiwać. To też możemy zrobić, jeśli masz
ochotę. - Adam uśmiechnął się, widząc rumieniec na twarzy
gitarzysty. - Ale nie sądzę, żebyś chciał przegapić akurat ten
film.
Poszedł po bilety i wrócił,
niosąc oprócz nich też duże pudełko karmelowego popcornu i dwie
cole.
- Mój ulubiony! - ucieszył
się Tommy na widok popcornu. - A na co idziemy?
- Tak jakoś mi się zdawało,
że chciałeś to zobaczyć. - Adam pokazał mu bilety.
Tommy'emu aż zaświeciły się
oczy, bo były to bilety na najnowszy horror, na który chciał
pójść, ale przez ostatnie wydarzenia nie miał na to czasu.
- Ale... ty nie lubisz takich
filmów – przypomniał sobie.
- To będziesz mnie trzymał
za rękę.
Chociaż Adam był pewny, że
po filmie będzie miał koszmary, uznał, że było warto go obejrzeć
tylko po to, żeby zobaczyć, jak Tommy się uśmiecha.
Po seansie pojechali do
restauracji, a blondyn przez całą drogę opowiadał o swoich
wrażeniach. Kiedy przypominał sobie na głos najlepsze jego zdaniem
momenty, Adam miał ochotę schować się pod fotelem kierowcy, ale
zacisnął zęby i słuchał.
Siedzieli przy stoliku w rogu,
co zapewniało trochę prywatności. Zresztą inni klienci
restauracji byli za bardzo zajęci jedzeniem czy rozmową, żeby
zwracać uwagę na to, że niedaleko siedzi ktoś sławny. W tym
miejscu wizyty gwiazd były na porządku dziennym.
- Co się stało? - spytał
Adam, widząc, że Tommy przygląda się mu z uśmiechem.
- Nic, po prostu przypomniała
mi się nasza pierwsza randka. Ta, na którą zaprosiłeś mnie, jak
byłeś pijany.
- Gdybym był trzeźwy, pewnie
nie miałbym na to odwagi.
- Więc jednak dobrze jest od
czasu do czasu się upić.
Obaj się roześmiali.
Uspokoili się dopiero, gdy podszedł do nich kelner.
- Dalej nie mogę uwierzyć,
że to się dzieje naprawdę. - powiedział Tommy, kiedy już złożyli
zamówienie. - Że jesteśmy razem.
- Mnie też czasami wydaje
się, że to tylko piękny sen, z którego zaraz się obudzę. -
Brunet popatrzył na niego z miłością.
Reszta kolacji upłynęła im
na normalnej rozmowie. Adamowi przemknęło przez głowę, że pewnie
nie tego spodziewaliby się po nim ludzie, którzy mają go za
skandalistę, i ta myśl go rozbawiła. Niektórzy nie potrafili
zrozumieć, że jest normalną osobą, a to, co dzieje się na
scenie, musi przecież być inne niż codzienne życie.
- Nie chcę dzisiaj do niej
wracać – odezwał się Tommy, wsiadając do samochodu.
Adam nic nie powiedział; po
prostu zawiózł go do swojego domu.
- Gdzie mam spać? - zapytał
Tommy, opadając na kanapę w salonie.
- Jak to, gdzie? Ze mną.
Chyba, że nie chcesz...
- Oczywiście, że chcę. -
Ratliff się zaczerwienił.
Adam usiadł obok i Tommy się
do niego przytulił.
- Dziękuję – powiedział.
- Za co? - zdziwił się
brunet.
- Za dzisiaj. Za kino i
kolację. Za to, że mogę u ciebie przenocować.
- U mnie zawsze jest dla
ciebie miejsce.
Te słowa sprawiły, że Tommy
poczuł jakieś dziwne ciepło w sercu. Nic nie mówiąc, wtulił się
w Adama i zamknął
oczy. W tej chwili nie istniało dla niego nic poza Adamem.