piątek, 4 lipca 2014

ROZDZIAŁ 16

Po krótkiej przerwie wracam. Mam do Was pytanie - czy to dobry pomysł, żebym założyła stronę na facebooku? Pojawiałyby się tam informacje o nowych rozdziałach/opowiadaniach itd.
Mam nadzieję, że mnie nie zamordujecie, jak to przeczytacie... no, ale akcja miała się tak potoczyć od samego początku. Czytajcie i komentujcie ;)



Była noc. Tommy szedł ulicą, lekko pijany. Minął obściskującą się pod ścianą budynku parę
 i zaśmiał się pod nosem.
Nagle poczuł, jak ktoś ciągnie go do tyłu. Chciał krzyczeć, ale miał zatkane usta. Ogarniało
 go przerażenie, kiedy napastnik wciągał go w jakiś ciemny zaułek...
- Tommy! Tommy, obudź się!
Otworzył oczy i zobaczył pochylającego się nad nim Adama. Zorientował się też, że nie może poruszyć rękami.
- D-dlaczego mnie trzymasz? - zapytał.
- Tak się rzucałeś, że prawie uderzyłeś mnie w twarz, kiedy próbowałem cię obudzić. - Adam
 go puścił. - Co ci się śniło?
- Nie chcę tego opowiadać.
Tommy odwrócił się tyłem do Adama, żeby ten nie widział jego twarzy. Usłyszał westchnienie,
 a po chwili poczuł wokół siebie ramiona bruneta. Zamknął oczy. Teraz był bezpieczny.

***

Po śniadaniu Beth podeszła do Tommy'ego z ponurą miną. Kiedy zapytał, o co chodzi, okazało się, że potrzebuje nowych ubrań. Urósł jej brzuch i stare zrobiły się za ciasne.
- Myślałam, że pojedziemy na zakupy, ale potem pojawili się ci wszyscy dziennikarze...
- Możemy jechać teraz. Tu też mają sklepy – stwierdził Tommy.
- Przecież jeśli jakiś paparazzi cię zobaczy, znowu pod domem będą ich tłumy.
Tommy był tego świadomy, ale przecież dziewczyna musiała w czymś chodzić. Proponowała, że pójdzie sama, ale nie zgodził się – w końcu ją też mogli dopaść dziennikarze. Ona jednak nie zamierzała tak łatwo odpuścić. Skończyło się na tym, że poszli oboje, Tommy w bluzie z kapturem
 i ciemnych okularach, żeby nikt go nie rozpoznał.
Po kilku godzinach spędzonych w różnych sklepach Tommy zaczął żałować, że nie został
 w domu rodziców Adama. Beth przymierzała, jak mu się zdawało, tysiące różnych rzeczy. Jakby tego było mało, oczekiwała jego opinii na temat każdej z nich. Musiała wiedzieć, czy nie wygląda
 w nich grubo. Tommy powiedział, że nie może jednocześnie być szczupła i być w ciąży, a wtedy musiał wysłuchać półgodzinnego wykładu o tym, że kobieta w ciąży wygląda inaczej niż kobieta
 z nadwagą.
Kiedy zgłodniała, westchnął z ulgą. Znaleźli pizzerię i usiedli przy stoliku, a dziewczyna zaczęła się na głos zastanawiać, jakie składniki dobrze wpłyną na dziecko. Najwyraźniej nie oczekiwała
 od Tommy'ego czynnego udziału w rozmowie, więc po chwili się wyłączył. Czekając, aż Beth na coś się zdecyduje, rozejrzał się i jego wzrok zatrzymał się na siedzącym kilka stolików dalej blondynie. Nie widział dobrze jego twarzy, ale z tego miejsca wyglądał zupełnie jak Sauli. Tyle że to nie mógł być on, przecież mieszkał w Finlandii. Gdyby przyjechał do Stanów, Adam na pewno by mu o tym wspomniał...
Wstał, żeby mieć lepszy widok, ale nagle znikąd pojawiła się grupa podekscytowanych turystów. Gdy przeszli, chłopaka już nie było.

***

Adam siedział nad pokreśloną kartką. Próbował napisać nową piosenkę, ale nie mógł się skupić. W końcu zszedł do salonu, gdzie Eber oglądał telewizję. Posiedział tam chwilę, ale zaraz poszedł pomóc mamie w kuchni. Wyszedł na spacer. Wrócił do domu. Przez cały czas zastanawiał się nad jedną rzeczą.
Powinienem go o to zapytać? Nie, jak będzie chciał, to sam mi powie, czemu ma koszmary. Ale może sam nigdy nie zacznie o tym mówić i potrzebuje pomocy... przecież to nie pierwszy raz, kiedy obudził się w nocy z krzykiem.
Do powrotu Beth i Tommy'ego nie doszedł do żadnych konstruktywnych wniosków.
- Adam, słońce, otwórz, bo ja mam ręce w cieście – krzyknęła z kuchni Leila, kiedy zabrzmiał dzwonek do drzwi.
- Pomocy – jęknął od progu Tommy, uginając się nie tyle z powodu ciężaru, co ilości toreb, których starał się nie upuścić. Wyglądał tak komicznie, że Adam musiał się roześmiać.
- No i czemu rżysz? Pomóż. - Na widok śmiejącego się Adama Tommy też zaczął chichotać.
- Ej – zaprotestował brunet, kiedy jego chłopak wepchnął mu do rąk torby z ubraniami, po czym wyminął go, żeby opaść na najbliższy fotel. - Co ja mam z tym wszystkim zrobić?
- Zanieś do pokoju Beth – usłyszał w odpowiedzi.
Po obiedzie wszyscy siedzieli w salonie. Adam, jego rodzice i Beth oglądali coś w telewizji,
 a Tommy sprawdzał coś w internecie.
- Tommy, zobacz – powiedział Adam, kiedy na ekranie pojawił się ktoś do złudzenia przypominający Marylina Mansona.
Kiedy ten nie zareagował, Adam na niego popatrzył. Tommy był nienaturalnie blady; wpatrywał się w swój telefon z wyrazem przerażenia na twarzy.
- Tommy?
Blondyn zerwał się i pobiegł na górę, a Adam za nim. Reszta obecnych patrzyła za nimi
 ze zdziwieniem.
Tommy siedział na łóżku w pokoju, który dzielił z Adamem, wpatrując się w podłogę. Przez jego głowę przelatywało tysiąc myśli na sekundę. Powiedzieć mu? Nie miał się dowiedzieć. Ale teraz
 to tylko kwestia czasu zanim to zobaczy. Jak ja mu to powiem?
- Co się stało? - zapytał Adam, siadając obok niego. - Kochanie? Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć – dodał, gdy nie otrzymał odpowiedzi.
- Adam... chodzi o to, że... jak mam ci to powiedzieć, skoro ty wszystko widzisz w takich... odcieniach bieli... a są jeszcze różne szarości... - Tommy słyszał, że to, co mówi, nie ma za dużo sensu, ale nie mógł zebrać myśli. - Ty we wszystkich widzisz dobro. A co, jeśli we mnie go nie ma?
- Nie gadaj głupot. Nie jesteś zły – Adam nie rozumiał, do czego Tommy zmierza.
- Ja... zresztą sam zobacz. - Blondyn podał mu swój telefon.
Adam popatrzył na wyświetlacz. Była tam otwarta jakaś strona z plotkami o gwiazdach. Zaczął czytać artykuł, który Tommy ostatnio przeglądał. Na początku nie zobaczył nic nowego – informacja o tym, że są parą, coś o Beth. Kiedy jednak doszedł do drugiej części tekstu, pociemniało mu przed oczami. Dotarły do niego tylko słowa: „Tommy Joe Ratliff” i „zgwałcony”.
- To... to prawda? - zapytał cicho.
Tommy nie musiał odpowiadać. Po twarzy ciekły mu łzy.
Adam przytulił go, pozwalając mu się wypłakać.
- Wszystko będzie dobrze – mówił, głaskając go po plecach.
- Więc... nie uważasz... nie uważasz, że jestem... brudny?
- Co? Oczywiście, że nie. Przecież to nie była twoja wina. - Adam prawie płonął z gniewu. Gdyby mógł, w tym momencie zamordowałby tego, kto ośmielił się tak skrzywdzić jego ukochanego, niewinnego Tommy'ego.
- To było tego dnia, kiedy zerwałeś z Saulim. Poszedłem do baru i wracałem na piechotę. Nie wiem, czy planował mnie potem zabić, bo przyjechała policja. - Tommy patrzył pustym wzrokiem w przestrzeń. - Wiesz, co było najgorsze? Nawet nie to, jak bolało, ale upokorzenie – znowu zaczął płakać.
- Tommy, popatrz na mnie – powiedział Adam, delikatnie unosząc jego podbródek. - Nie pozwolę już nikomu cię skrzywdzić.
- Kocham cię – wyszeptał Tommy, patrząc mu w oczy.
Serce Adama wykonało salto.
- Ja też cię kocham – odpowiedział i w tym momencie czuł, że w całym wszechświecie nie ma prawdziwszych słów.

1 komentarz:

  1. Jeżeli nie będziesz tam dawała opowiadań, to czemu nie? ^^


    O kur**! OwO!!!!!! Biedny Tommy, ale opowiadanie mi się cholernie podoba xD i czekam! Noo czekam na kolejne rozdziały z niecierpliwością.. *_*!!

    OdpowiedzUsuń