Mam nadzieję, że mnie nie zamordujecie, jak to przeczytacie... no, ale akcja miała się tak potoczyć od samego początku. Czytajcie i komentujcie ;)
Była noc. Tommy szedł ulicą,
lekko pijany. Minął obściskującą się pod ścianą budynku parę
i zaśmiał się pod
nosem.
Nagle poczuł, jak ktoś
ciągnie go do tyłu. Chciał krzyczeć, ale miał zatkane usta.
Ogarniało
go przerażenie, kiedy
napastnik wciągał go w jakiś ciemny zaułek...
- Tommy! Tommy, obudź się!
Otworzył oczy i zobaczył
pochylającego się nad nim Adama. Zorientował się też, że nie
może poruszyć rękami.
- D-dlaczego mnie trzymasz? -
zapytał.
- Tak się rzucałeś, że
prawie uderzyłeś mnie w twarz, kiedy próbowałem cię obudzić. -
Adam
go puścił. - Co ci się
śniło?
- Nie chcę tego opowiadać.
Tommy odwrócił się tyłem
do Adama, żeby ten nie widział jego twarzy. Usłyszał
westchnienie,
a po chwili poczuł
wokół siebie ramiona bruneta. Zamknął oczy. Teraz był
bezpieczny.
***
Po śniadaniu Beth podeszła
do Tommy'ego z ponurą miną. Kiedy zapytał, o co chodzi, okazało
się, że potrzebuje nowych ubrań. Urósł jej brzuch i stare
zrobiły się za ciasne.
- Myślałam, że pojedziemy
na zakupy, ale potem pojawili się ci wszyscy dziennikarze...
- Możemy jechać teraz. Tu
też mają sklepy – stwierdził Tommy.
- Przecież jeśli jakiś
paparazzi cię zobaczy, znowu pod domem będą ich tłumy.
Tommy był tego świadomy, ale
przecież dziewczyna musiała w czymś chodzić. Proponowała, że
pójdzie sama, ale nie zgodził się – w końcu ją też mogli
dopaść dziennikarze. Ona jednak nie zamierzała tak łatwo
odpuścić. Skończyło się na tym, że poszli oboje, Tommy w bluzie
z kapturem
i ciemnych okularach,
żeby nikt go nie rozpoznał.
Po kilku godzinach spędzonych
w różnych sklepach Tommy zaczął żałować, że nie został
w domu rodziców Adama.
Beth przymierzała, jak mu się zdawało, tysiące różnych rzeczy.
Jakby tego było mało, oczekiwała jego opinii na temat każdej z
nich. Musiała wiedzieć, czy nie wygląda
w nich grubo. Tommy
powiedział, że nie może jednocześnie być szczupła i być w
ciąży, a wtedy musiał wysłuchać półgodzinnego wykładu o tym,
że kobieta w ciąży wygląda inaczej niż kobieta
z nadwagą.
Kiedy zgłodniała, westchnął
z ulgą. Znaleźli pizzerię i usiedli przy stoliku, a dziewczyna
zaczęła się na głos zastanawiać, jakie składniki dobrze wpłyną
na dziecko. Najwyraźniej nie oczekiwała
od Tommy'ego czynnego
udziału w rozmowie, więc po chwili się wyłączył. Czekając, aż
Beth na coś się zdecyduje, rozejrzał się i jego wzrok zatrzymał
się na siedzącym kilka stolików dalej blondynie. Nie widział
dobrze jego twarzy, ale z tego miejsca wyglądał zupełnie jak
Sauli. Tyle że to nie mógł być on, przecież mieszkał w
Finlandii. Gdyby przyjechał do Stanów, Adam na pewno by mu o tym
wspomniał...
Wstał, żeby mieć lepszy
widok, ale nagle znikąd pojawiła się grupa podekscytowanych
turystów. Gdy przeszli, chłopaka już nie było.
***
Adam siedział nad pokreśloną
kartką. Próbował napisać nową piosenkę, ale nie mógł się
skupić. W końcu zszedł do salonu, gdzie Eber oglądał telewizję.
Posiedział tam chwilę, ale zaraz poszedł pomóc mamie w kuchni.
Wyszedł na spacer. Wrócił do domu. Przez cały czas zastanawiał
się nad jedną rzeczą.
Powinienem go o to zapytać?
Nie, jak będzie chciał, to sam mi powie, czemu ma koszmary. Ale
może sam nigdy nie zacznie o tym mówić i potrzebuje pomocy...
przecież to nie pierwszy raz, kiedy obudził się w nocy z krzykiem.
Do powrotu Beth i Tommy'ego
nie doszedł do żadnych konstruktywnych wniosków.
- Adam, słońce, otwórz, bo
ja mam ręce w cieście – krzyknęła z kuchni Leila, kiedy
zabrzmiał dzwonek do drzwi.
- Pomocy – jęknął od
progu Tommy, uginając się nie tyle z powodu ciężaru, co ilości
toreb, których starał się nie upuścić. Wyglądał tak komicznie,
że Adam musiał się roześmiać.
- No i czemu rżysz? Pomóż.
- Na widok śmiejącego się Adama Tommy też zaczął chichotać.
- Ej – zaprotestował
brunet, kiedy jego chłopak wepchnął mu do rąk torby z ubraniami,
po czym wyminął go, żeby opaść na najbliższy fotel. - Co ja mam
z tym wszystkim zrobić?
- Zanieś do pokoju Beth –
usłyszał w odpowiedzi.
Po obiedzie wszyscy siedzieli
w salonie. Adam, jego rodzice i Beth oglądali coś w telewizji,
a Tommy sprawdzał coś
w internecie.
- Tommy, zobacz – powiedział
Adam, kiedy na ekranie pojawił się ktoś do złudzenia
przypominający Marylina Mansona.
Kiedy ten nie zareagował,
Adam na niego popatrzył. Tommy był nienaturalnie blady; wpatrywał
się w swój telefon z wyrazem przerażenia na twarzy.
- Tommy?
Blondyn zerwał się i pobiegł
na górę, a Adam za nim. Reszta obecnych patrzyła za nimi
ze zdziwieniem.
Tommy siedział na łóżku w
pokoju, który dzielił z Adamem, wpatrując się w podłogę. Przez
jego głowę przelatywało tysiąc myśli na sekundę. Powiedzieć
mu? Nie miał się dowiedzieć. Ale teraz
to tylko kwestia
czasu zanim to zobaczy. Jak ja mu to powiem?
- Co się stało? - zapytał
Adam, siadając obok niego. - Kochanie? Wiesz, że możesz mi
wszystko powiedzieć – dodał, gdy nie otrzymał odpowiedzi.
- Adam... chodzi o to, że...
jak mam ci to powiedzieć, skoro ty wszystko widzisz w takich...
odcieniach bieli... a są jeszcze różne szarości... - Tommy
słyszał, że to, co mówi, nie ma za dużo sensu, ale nie mógł
zebrać myśli. - Ty we wszystkich widzisz dobro. A co, jeśli we
mnie go nie ma?
- Nie gadaj głupot. Nie
jesteś zły – Adam nie rozumiał, do czego Tommy zmierza.
- Ja... zresztą sam zobacz. -
Blondyn podał mu swój telefon.
Adam popatrzył na
wyświetlacz. Była tam otwarta jakaś strona z plotkami o gwiazdach.
Zaczął czytać artykuł, który Tommy ostatnio przeglądał. Na
początku nie zobaczył nic nowego – informacja o tym, że są
parą, coś o Beth. Kiedy jednak doszedł do drugiej części tekstu,
pociemniało mu przed oczami. Dotarły do niego tylko słowa: „Tommy
Joe Ratliff” i „zgwałcony”.
- To... to prawda? - zapytał
cicho.
Tommy nie musiał odpowiadać.
Po twarzy ciekły mu łzy.
Adam przytulił go, pozwalając
mu się wypłakać.
- Wszystko będzie dobrze –
mówił, głaskając go po plecach.
- Więc... nie uważasz... nie
uważasz, że jestem... brudny?
- Co? Oczywiście, że nie.
Przecież to nie była twoja wina. - Adam prawie płonął z gniewu.
Gdyby mógł, w tym momencie zamordowałby tego, kto ośmielił się
tak skrzywdzić jego ukochanego, niewinnego Tommy'ego.
- To było tego dnia, kiedy
zerwałeś z Saulim. Poszedłem do baru i wracałem na piechotę. Nie
wiem, czy planował mnie potem zabić, bo przyjechała policja. -
Tommy patrzył pustym wzrokiem w przestrzeń. - Wiesz, co było
najgorsze? Nawet nie to, jak bolało, ale upokorzenie – znowu
zaczął płakać.
- Tommy, popatrz na mnie –
powiedział Adam, delikatnie unosząc jego podbródek. - Nie pozwolę
już nikomu cię skrzywdzić.
- Kocham cię – wyszeptał
Tommy, patrząc mu w oczy.
Serce Adama wykonało salto.
- Ja też cię kocham –
odpowiedział i w tym momencie czuł, że w całym wszechświecie nie
ma prawdziwszych słów.
Jeżeli nie będziesz tam dawała opowiadań, to czemu nie? ^^
OdpowiedzUsuńO kur**! OwO!!!!!! Biedny Tommy, ale opowiadanie mi się cholernie podoba xD i czekam! Noo czekam na kolejne rozdziały z niecierpliwością.. *_*!!