sobota, 28 czerwca 2014

Informacja

Tak... no cóż... nie cierpię tego robić, ale muszę Wam powiedzieć, że rozdział dodam trochę później. Moja wena wybrała się na wakacje i nie mogę go skończyć. XD Powinien pojawić się jakoś niedługo.

niedziela, 22 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 15

Z małym opóźnieniem, ale rozdział jest, i to trochę dłuższy niż zwykle. Za to, że nie dodałam go wcześniej, możecie podziękować Adamowi XD Jeśli ktoś jeszcze nie widział na Youtube ostatnich koncertów Queen + Adam, ostrzegam - jeśli zaczniecie oglądać, możecie zapomnieć o wszystkim, co mieliście zrobić XD
Glam Candy, Kushina Zimoch - dziękuję za komentarze :)
A teraz już nie przedłużam, zapraszam do czytania.



- Jak my stąd wyjdziemy? - zastanawiał się Tommy, patrząc przez okno na tłum krzyczących dziennikarzy.
- Mogę zadzwonić po policję i powiedzieć, że zakłócają spokój – zaproponowała Beth.
- Dobry pomysł – zgodził się blondyn.
- Zaraz, ale jakie „my”? Tylko ja muszę stąd wyjść – zauważył Adam.
- Myślisz, że pozwolę ci tam pójść samemu, żeby tłumaczyć się przed całym światem? - zapytał Tommy.
- Jeśli pójdziesz ze mną, nie dadzą ci spokoju.
- I tak nie wyglądają, jakby mieli zamiar dać spokój.
- Ale nie lubisz udzielać wywiadów.
- Idę.
Adamowi wystarczyło jedno spojrzenie na Tommy'ego, żeby zrozumiał, że go nie przekona. Kiedy on się uparł, rzadko zdarzało się, żeby zmienił zdanie.

***

Budynek, w którym miała się odbyć konferencja prasowa, wyglądał całkiem zwyczajnie: był szary, w pobliżu rosły palmy, a pod nim mieścił się parking.
- Gdzie byłeś?! Za pięć minut zaczynamy! - krzyknął na widok Adama jego manager.
- Wybacz, nie tak łatwo wydostać się z bloku, wokół którego czatuje tłum paparazzi – odparł Lambert.
Zerknął na Tommy'ego. Odkąd to całe szaleństwo się zaczęło, nie mieli nawet okazji porozmawiać o tym, co właściwie powiedzą na konferencji. Wszystko wydarzyło się tak szybko, że bał się, że Tommy znowu zamknie się w sobie.
Za chwilę zostali poproszeni o zajęcie miejsc za długim stołem. Dla każdego z nich był przygotowany mikrofon, a w wyznaczonym miejscu czekali dziennikarze z aparatami fotograficznymi i kamerami.
Adam westchnął cicho. Kiedy szedł na przesłuchanie do „Idola”, nie wyobrażał sobie nawet, że znajdzie się w pierwszej dziesiątce. Tymczasem został w programie do samego finału i stał się gwiazdą. Jego marzenie się spełniło – zarabiał na życie, robiąc to, co kochał najbardziej. Jednak nie obyło się bez poświęceń. Co prawda nie łudził się, że jeśli będzie sławny, innych będzie interesować tylko i wyłącznie jego muzyka, ale nie spodziewał się, że każdy szczegół z jego życia zostanie podany do publicznej wiadomości. Przez większość czasu nie wiedział nawet, skąd dziennikarze brali informacje o nim.
Zatopiony w myślach nie zauważyła nawet, że spotkanie już się zaczęło. Ocknął się dopiero, kiedy któryś z dziennikarzy zadał mu pierwsze pytanie:
- Adam, czy to prawda, że jesteś w związku ze swoim gitarzystą?
- No cóż... - zaczął, ale wtedy Tommy mu przerwał:
- Tak, jesteśmy razem.
Lambert popatrzył na niego ze zdziwieniem. Blondyn nie wyglądał na zdenerwowanego, ale Adam wiedział, że to tylko pozory. Sięgnął pod stół i wziął go za rękę, a Tommy ścisnął jego dłoń.
Potem musieli jeszcze odpowiedzieć na wiele pytań, a za każdym razem, kiedy Adam przestawał mówić, niepewny, co odpowiedzieć, Tommy włączał się do rozmowy. Nie mogło to być dla niego łatwe, bo pytali też o Beth, ale nie pokazywał tego po sobie.
- Wystarczy już – stwierdził Brown po dwóch godzinach, gdy pytania zrobiły się zbyt nachalne.
- Co to było?! - zapytał, kiedy już znaleźli się w bezpiecznej odległości od dziennikarzy.
- Ale co? - odparł Adam z miną niewiniątka.
- Powiedzieliście im, że jesteście razem... i jeszcze ta dziewczyna, która jest z nim w ciąży – wskazał na Tommy'ego. - Skąd wam to w ogóle przyszło do głowy?!
Tommy się uśmiechnął. Nie wiedział, dlaczego, ale nagle pomysł, że on i Adam mogliby mieć wspólną głowę, wydał mu się bardzo zabawny. To pewnie przez stres, pomyślał.
- Przecież wiesz, że ja nie kłamię w wywiadach – powiedział Adam.
- I o dziwo zwykle wychodzi ci to na dobre. Ale... to znaczy, że to wszystko prawda?! - Brown wytrzeszczył oczy. - Kiedy wy zdążyliście tak namieszać?! Co ja z tobą mam...
Zostawiając managera, żeby oswoił się z nową sytuacją, Tommy i Adam poszli do samochodu.
- Co? - zapytał Ratliff, widząc, że brunet mu się przygląda.
- Nic, tylko... powiedziałeś im wszystko.
- I tak by się dowiedzieli. - Tommy wzruszył ramionami.
Adam przyciągnął go do siebie i pocałował, a wtedy błysnął flesz.
- Wsiadajmy. - Lambert otworzył drzwi od strony kierowcy, z niesmakiem patrząc
 na zmierzającego już w ich stronę mężczyznę z aparatem.

***

To, że Beth zadzwoniła na policję, na dłuższą metę nie pomogło – dziennikarze po prostu zaczęli krążyć po okolicy, czekając, aż ktoś wyjdzie z bloku. Zaczepiali nawet sąsiadów.
- Tommy, Adam do ciebie. - Beth weszła do pokoju i podała blondynowi jego telefon.
- Skąd to masz? - zdziwił się.
- Zostawiłeś w kuchni. Trzymaj.
- Halo? - odezwał się do słuchawki.
- Tommy, mamy problem – usłyszał w odpowiedzi.
- Następny? - jęknął.
- Pod moim domem roi się od paparazzi, pod twoim pewnie też.
- Nie wiem, co z tym zrobić. Była tu już policja, to rozleźli się po okolicy. „Spacerować” niestety nie mogą im zabronić.
- Dlatego znalazłem rozwiązanie. Pakujcie się z Beth, jedziemy do moich rodziców do San Diego. Możemy tam zostać aż tu wszystko się trochę uspokoi. Niedługo na pewno media znajdą sobie nowy skandal.
Godzinę później siedzieli już w samochodzie Adama.
- Jak udało ci się wyjechać, żeby cię nie zauważyli? - zapytała Beth.
- Zadzwoniłem do Briana, żeby do mnie przyszedł. Wpuściłem go tylnymi drzwiami, ubrał się
 w moje ciuchy i wyszedł frontowymi.
- I nie zauważyli różnicy? - roześmiał się Tommy.
- Miał na sobie bluzę z kapturem. Pewnie zauważyli, ale do tego czasu zdążyłem już odjechać.
 - Adam uśmiechnął się do swojego chłopaka.
- Jesteś genialny – stwierdził Tommy. Tak się śmiał, że z oczy zaczęły mu ciec łzy.
Rodzice Adama ciepło ich przywitali. Zapytali, czy Tommy chce osobny pokój, ale kiedy ten się zarumienił zamiast odpowiedzieć, Adam zdecydował za niego, że chcą spać razem.
Rozmowa przy kolacji na początku była trochę sztywna, bo chociaż Tommy już dawno znał Leilę i Ebera, to świadomość, że wiedzą o jego związku z ich synem sprawiała, że czuł się dziwnie. W końcu jednak atmosfera się rozluźniła i pod koniec posiłku wszyscy razem żartowali.
- Przepraszam, ale chyba się już położę – powiedziała Beth, kiedy skończyli jeść.
- Oczywiście, na pewno jesteś zmęczona. Pokażę ci łazienkę i twój pokój - zaoferowała Leila, wstając.
- Dziękuję pani.
- Jaka tam pani, mów mi Leila.
Dalej rozmawiając, wyszły.
Niedługo potem Adam i Tommy też poszli do sypialni.
- Nareszcie jesteśmy sami – uśmiechnął się Adam, kiedy leżeli w łóżku.
W odpowiedzi Tommy tylko go pocałował.. Przez chwilę walczyli o dominację, ale kiedy Adam przeciągnął językiem po wargach blondyna, ten się poddał. Brunet znalazł się na nim, a jego ręka zawędrowała pod koszulkę Tommy'ego, a później zaczęła schodzić coraz niżej. Gdy dotarła
 do brzegu spodni, Tommy nagle zesztywniał.
- Co się stało? - zapytał Adam.
- Nic... ja... zaraz wrócę. - Tommy zerwał się z łóżka.
Po chwili Adam poszedł go poszukać. Nie musiał szukać daleko, bo blondyn zamknął się
 w łazience.
- Tommy? Wszystko w porządku? - zapytał, pukając.
Usłyszał trzask zamka i Tommy wyszedł.
- W porządku.
Może Adam by mu uwierzył, ale Ratliff unikał jego wzroku.
- Wiesz, że jeśli coś jest nie tak, możesz mi powiedzieć, prawda?
- Tak. Wiem. Wracajmy do pokoju.
Tommy, nie musimy robić nic, czego nie chcesz – powiedziała Adam, widząc, że blondyn stoi koło łóżka i się nie kładzie.
- Chyba... nie jestem gotowy – odparł cicho Tommy.
- W porządku. Chodź. - Adam przesunął się, żeby zrobić mu miejsce.
Tommy położył się obok i przytulił się do niego. Tak zasnęli.

piątek, 13 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 14

Przed chwilą skończyłam to przepisywać, więc mogą pojawić się błędy XD jeśli jakiś znajdziecie, piszcie w komentarzach. W ogóle miłoby było, gdybyście pisali mi jakieś komentarze, żebym wiedziała, że więcej niż dwie osoby to czytają XD oczywiście dziękuję za Twój komentarz, Kushina Zimoch ;)


- Nie możemy jeszcze z tym poczekać? - mówił do słuchawki Adam. - Przecież to moje życie prywatne, nie muszę się nikomu z niego tłumaczyć.
- Ty nie masz życia prywatnego. Jeśli chciałeś je mieć, nie trzeba było zostawać gwiazdą.. Na razie to wszystko plotki, ale jeśli tego nie wyjaśnimy, skutki mogą być katastrofalne! - odparł jego manager, John Brown.
- Ale to tylko jedno zdjęcie i jakiż wyssany z palca artykuł.
- Jedno zdjęcie wystarczy! Powinieneś już wiedzieć, jak to działa! Czemu właściwie tak się upierasz? Załatwimy ci jakiś wywiad, powiesz, że z tym gitarzystą łączy cię tylko przyjaźń
 i po krzyku!
- Wiesz, że nie lubię zwracać na siebie uwagi skandalami. Chcę tylko, żeby ludzie słuchali mojej muzyki i na ten temat mogę udzielić i stu wywiadów!
- Jeśli tego wszystkiego nie wyjaśnimy, to się rozniesie i nikt nie będzie już kupował płyt
 i biletów na twoje koncerty!
Chociaż manager odrobinę przesadzał, Adam musiał przyznać, że ma trochę racji. Może nie wszyscy przestaliby słuchać jego piosenek, ale jeśli w świadomości zbiorowej utrwalił się wizerunek jego jako osoby zdradzającej swojego chłopaka, na pewno nie zyskałby fanów. Nieważne, jak bardzo mu się to nie podobało, muzyka była nie tylko sztuką, ale też produktem, który trzeba odpowiednio sprzedać.
- Daj mi dwa tygodnie.
- Masz tydzień i ani dnia więcej! Nie możemy pozwolić, żeby te plotki się rozniosły! - po tych słowach Brown się rozłączył.
- Mamy tydzień – Adam zwrócił się do Tommy'ego, który dalej siedział na kanapie.
- Dobre i tyle. Myślałem, że każe ci natychmiast jechać na konferencję prasową.
- Dlaczego ja go jeszcze nie zwolniłem? - westchnął brunet, opadając na kanapę obok swojego nowego chłopaka.
- Bo to najlepszy manager w Los Angeles, a poza tym masz za dobre serce, żeby kogoś zwolnić – uśmiechnął się Tommy.
W odpowiedzi Adam go pocałował.
- Nie żebym narzekał, ale za co to było? - spytał blondyn, kiedy się od siebie oderwali.
- Po prostu dlatego, że mogę – Adam nie do końca mógł uwierzyć w swoje szczęście. Jeszcze niedawno Ratliff go unikał, a teraz byli parą.
Nagle ktoś zapukał.
- Uwaga, wchodzę – krzyknęła zza drzwi Beth. - Przepraszam, że znowu przeszkadzam, ale
 za pół godziny mam wizytę u lekarza. Mówiłeś, że mnie zawieziesz, Tommy.
- Jak mam cię zawieźć, skoro nie mam kluczyków od samochodu?
- A szukałeś pod stolikiem koło swojego łóżka?
- Szukałem wszędzie.
- Zajrzyj tam, może spadły.
- Mówię, że szukałem tam.
- Idź zobaczyć – upierała się.
Tommy uznał, że kłócenie się z nią nie ma sensu. Poszedł do swojej sypialni sprawdzić.
- Nie ma – orzekł, wstając z podłogi.
- Dobrze sprawdź. Masz – Beth podała mu latarkę.
Westchnął cicho. Przecież nic tam nie było. Chociaż... zaraz. Czy mu się tylko zdawało, czy dostrzegł jakiś błysk?
Odsunął szafkę od ściany. Rzeczywiście, leżały tam jego kluczyki.
- Skąd wiedziałaś, gdzie szukać? - spojrzał na dziewczynę ze zdumieniem.
- Kobieca intuicja – wzruszyła ramionami. - Ale teraz już chodźmy, bo się spóźnimy.
- To ja już pojadę. Mam jeszcze parę spraw do załatwienia – powiedział brunet.
Tommy popatrzył na Adama. Nie chciał, żeby już szedł. Chciał przynajmniej pocałować go
 na pożegnanie i właściwie mógłby, ale robienie tego w obecności Beth wydało mu się w jakiś sposób niewłaściwe.

***

Kiedy dotarli do kliniki, zostało im jeszcze trochę czasu do wizyty. Otwierając ciężkie, przeszklone drzwi, Tommy miał uczucie, jakby po ich przekroczeniu nie było już powrotu. W domu mógł przynajmniej częściowo zapomnieć, że Beth jest w ciąży; przy odrobinie wysiłku mógł sobie wyobrazić, ze po prostu nie należy do najszczuplejszych osób, ale tutaj, w otoczeniu ciężarnych kobiet rozmawiających z wielkim podekscytowaniem o swoich nienarodzonych jeszcze dzieciach, rzeczywistość chwilami go przytłaczała.
Dziewczyna próbowała go przekonać, żeby wszedł z nią do gabinetu, ale nie dał się namówić. Zamiast tego został w poczekalni, siedząc na jednym z czerwonych plastikowych krzeseł. Żeby się czymś zająć, wziął do ręki ulotkę ze stolika, ale szybko ją odłożył, kiedy okazało się, że dotyczy ona cyklu menstruacyjnego.
W końcu Beth wyszła. Tommy'emu wydawało się, że minęło kilka godzin, chociaż
 w rzeczywistości mogło to być najwyżej pół godziny.
- Z dzieckiem wszystko w porządku – oświadczyła, zadowolona.
- To super – czuł, że powinien bardziej się ucieszyć, ale chciał tylko wydostać się z tamtego budynku. Nie czuł się dobrze wśród tych wszystkich kobiet w ciąży i dumnych przyszłych ojców.
Na zewnątrz coś błysnęło.
- Nie zapowiadali na dzisiaj burzy – zdziwiła się Beth.
Tommy podszedł do okna i natychmiast się cofnął. Przed budynkiem stał tłum paparazzi, krzyczących jego imię.
- Skąd oni się tu wzięli? - blondyn nie wiedział, co ma zrobić. Niby był sławny, czasami zdarzało się, że ktoś na ulicy go rozpoznał, ale nie chodziły za nim tłumy tak jak za Adamem. Nie przeszkadzało mu to; nigdy nie marzył o byciu sławnym, chciał po prostu grać na gitarze.
- Jest tu jakieś inne wyjście? - zapytał siedzącej przy wejściu sekretarki.
- No, jest... ale można go używać tylko w wyjątkowych wypadkach.
- Czy to pani nie wygląda na wyjątkowy wypadek? - wskazał za okno, gdzie zbierało się coraz więcej osób.
- Może... ale muszę zapytać dyrektora – podniosła słuchawkę stojącego na biurku telefonu
 i zaczęła wybierać numer, a Tommy'emu opadły ręce z bezsilności.
Wreszcie udało się ustalić z dyrektorem, że jednak jest to wyjątkowy wypadek, i sekretarka powiedziała Beth i Tommy'emu, gdzie jest wyjście przeciwpożarowe, którym mogą wydostać się
 z budynku. Kiedy tam dotarli, musieli poczekać na dyrektora, który miał do nich klucz. Tommy chciał zauważyć, że drzwi ewakuacyjne powinny być otwarte, ale powstrzymał się od komentarza.
Jakoś udało im się dotrzeć na parking i dojechać do domu. Przed blokiem już czekał na nich Adam, trzymający gazetę.
- Następna? - jęknął na ten widok Tommy.
Nowy artykuł zawierał więcej prawdy niż poprzedni. W największym skrócie było tam napisane, że dziewczyna z Chicago jest w ciąży z chłopakiem Adama Lamberta.
- Wejdźmy na górę, mogą się tu w każdej chwili pojawić jacyś dziennikarze – powiedział Adam.
- Skąd oni to wszystko wiedzą? - zwróciła się do niego Beth.
- Nie wiem, ale media potrafią dotrzeć do wszystkiego.
Zadzwonił telefon. Adam wyjął go z kieszeni i się skrzywił – znowu dzwonił manager. Poszedł do kuchni i odebrał.
Przez parę minut Beth i Tommy słyszeli tylko, jak rozmawia podniesionym głosem. W końcu przyszedł do salonu, gdzie czekali, i oznajmił ponuro:
- Nie mamy już tygodnia. Konferencja prasowa odbędzie się za trzy godziny.

piątek, 6 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 13

 Na dobry początek weekendu wreszcie macie nowy rozdział, odrobinę wcześniej niż zwykle ;)
Kushina Zimoch - nie bój się, jeszcze będą różne... sceny XD



Adam był w wyjątkowo dobrym humorze. Szedł ulicami Hollywood, załatwiając po drodze różne sprawy, ale myślami był zupełnie gdzie indziej.

Minął stoisko z gazetami i zatrzymał się. Powoli się odwrócił i uśmiech spełzł z jego twarzy. Oczy go nie myliły – na pierwszej stronie jakiegoś tabloidu znajdowało się ogromne zdjęcie,

 na którym całował się z Tommym w samochodzie po ich ostatnim spotkaniu. Wyżej umieszczony był tytuł: „Romans Adama Lamberta z członkiem zespołu”. Wziął do ręki czasopismo i zaczął czytać artykuł. Wynikało z niego, że znał Tommy'ego od dzieciństwa, ponieważ wychowywali się w tym samym sierocińcu. Później zostali rozdzieleni, żeby po latach spotkać się na przesłuchaniach

 do zespołu wokalisty. Kiedy Adam zobaczył Ratliffa, natychmiast go rozpoznał i bez względu na jego umiejętności gry na gitarze (których, według autora artykułu, nie posiadał), zatrudnił go. Od tego czasu mieli ze sobą romans, a później, kiedy Adam był z Saulim, regularnie zdradzał go

 z Tommym; podobno raz przyłapano ich nawet, jak uprawiali seks w windzie.

- Przecież to są bzdury – odezwał się do sprzedawcy.

- Proszę pana, większość z tego, co piszą w tych szmatławcach, to bzdury. Ale dopóki ludzie

 to kupują, ja muszę to sprzedawać. W końcu trzeba z czegoś żyć - w tym momencie coś mu się skojarzyło, bo popatrzył na Adama, na zdjęcie w gazecie i znowu na Adama. - Zaraz, to o panu tutaj piszą! - wykrzyknął, dumny ze swojego odkrycia.

- Niestety – westchnął Lambert.

- Ale się znajomi zdziwią, jak im opowiem!

Sprzedawca najwyraźniej pogrążył się we własnych myślach, więc Adam poszedł dalej.

Zwykle nie przejmował się artykułami w gazetach. Często podawane w nich informacje był tak niedorzeczne, że nikt przy zdrowych zmysłach by w nie nie uwierzył – kiedyś jakieś czasopismo starało się wszystkich przekonać, że jest kosmitą, a innym razem wilkołakiem, autor tekstu twierdził nawet, że ma wiarygodne dowody. Ale tym razem pisali nie tylko o nim. Przyczepili się też do Tommy'ego, a tego Adam nie mógł znieść. Teraz kiedy wreszcie poszli na prawdziwą randkę bał się, że blondyn przestraszy się i znowu ucieknie.

W żaden sposób nie mógł ukryć gazety przed Tommym. Takie wiadomości rozchodziły się bardzo szybko. Mógł zrobić tylko jedno – powiedzieć mu o tym w jakiś delikatny sposób, zanim dowie się od kogoś innego.



***



- Beth, widziałaś gdzieś moje kluczyki od samochodu? - zapytał Tommy, rozglądając się

 po pokoju. - Chciałem pojechać do Adama.

- Nie. Może są na stole w kuchni?

- Nie ma, sprawdzałem – westchnął blondyn, po czym powrócił do szukania. Mógłby przysiąc, że odkładał je na stolik koło swojego łóżka, ale kiedy się obudził, nie było ich tam. Może byłem zmęczony i je gdzieś rzuciłem, pomyślał. Ale gdzie ja je w takim razie mogłem wsadzić?

Był tak zajęty, że nie usłyszał pukania do drzwi.

- Tommy, ktoś do ciebie! - krzyknęła Beth z korytarza.

Blondyn wyszedł spod łóżka, gdzie szukał kluczyków, otrzepał się z kurzu i poszedł sprawdzić, kto przyszedł.

- Adam? - zdziwił się na widok gościa. Popatrzył na swoje odbicie w wiszącym przy wejściu lustrze. Nagle wydało mu się, że jest okropnie rozczochrany.

- Wyglądasz świetnie – powiedział Adam, jakby czytał mu w myślach.

Tommy się zarumienił.

- Po co przyszedłeś? To znaczy nie, nie wyganiam cię, dobrze, że przyszedłeś... to znaczy... - nagle jakby stracił zdolność formułowania zdań.

- Muszę z tobą o czymś porozmawiać.

Porozmawiać? O czym? Może chce mi powiedzieć, że to nasze spotkanie to był błąd, że to nic nie znaczyło.

- Chodźmy do pokoju – udało się w końcu wydusić z siebie Tommy'emu.

Usiedli na kanapie i zapadła niezręczna cisza, którą przerwała dopiero Beth.

- Chcecie herbaty? - zapytała.

Powiedzieli, że chcą, głównie po to, żeby zająć czymś ręce.

- Tommy, to, co się ostatnio stało... - zaczął Adam, kiedy dziewczyna wyszła.

- Chciałeś tylko spróbować i nie wyszło, tak? - blondyn starał się opanować drżenie głosu.

- Co? Nie, to nie tak.

- Więc jak? - chociaż Tommy starał się kontrolować, to i tak Adam zobaczył w jego oczach nadzieję.

- Zależy mi na tobie. Tylko... ty przecież jesteś hetero. Ale zgodziłeś się pójść ze mną na randkę, całowaliśmy się i...

Tommy nie wierzył własnym uszom. Czy Adam mówił to, co mu się zdawało, że mówił? Był tylko jeden sposób, żeby się przekonać.

- Chyba nie tak do końca hetero – powiedział cicho.

W tym momencie weszła Beth z herbatą i ciasteczkami.

- Przyniosłam wam ciasteczka czekoladowe i maślane, nie byłam pewna, jakie będziecie woleli. Mogę też zrobić jakieś kanapki, jeśli jesteście głodni.

- Nie, dziękujemy – Adam miał nadzieję, że dziewczyna domyśli się, że im przeszkadza.

- Na pewno? Mamy pyszne masło orzechowe.

- Bardzo dziękujemy, ale naprawdę nie jesteśmy głodni.

- To ja w takim razie nie przeszkadzam – wyszła, zamykając za sobą drzwi.

Znowu zapanowała cisza.

- Adam, ja... ja się w tobie zakochałem – wyrzucił z siebie Tommy po kilku minutach. Musiał wiedzieć, czy Adamowi naprawdę na nim zależy. Wszystko, co sobie wcześniej postanowił, się nie liczyło. Jeśli miał szansę, nie mógł jej zmarnować.

- Naprawdę? - nie była to najmądrzejsza odpowiedź, ale nic innego nie przyszło Adamowi

 do głowy. Podejrzewał to, ale słowa Tommy'ego i tak go zaskoczyły.

- Jeśli nie chcesz ze mną być, rozumiem, ja...

- Chcę – przerwał mu Adam. - Myślałem, że ty nie chcesz.

- Nie żartujesz sobie ze mnie? - Tommy'emu wydawało się to zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. Był pewien, że zaraz Adam doda coś w stylu: „może powinniśmy jeszcze z tym poczekać”.

- Czy to brzmi, jakbym żartował?

Tommy przyciągnął Adama do siebie i go pocałował, ale wtedy usłyszeli za sobą głośne „ekhm”. Odwrócili się do Beth, która była źródłem dźwięku.

- Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale przyniosłam kanapki – postawiła na stole tacę.

- Nie chcieliśmy żadnych kanapek – odezwał się zirytowany Tommy.

- Ale mężczyźni zawsze są głodni, więc trochę zrobiłam.

- To bardzo miło z twojej strony – blondyn starał się ze wszystkich sił nie krzyczeć – ale czy mogłabyś już sobie pójść?

- Oh... tak, nie będę przeszkadzać.

- Jest jeszcze jedna rzecz – powiedział Adam, kiedy już jej nie było.

- Jaka?

- Widzisz... wiesz, że ciągle chodzą za mną paparazzi... no i oni robią zdjęcia...

- O ile mi wiadomo, ich praca polega na robieniu zdjęć – Tommy popatrzył na niego dziwnie.

- Tylko, że... ostatnio jak się spotkaliśmy, musieliśmy ich nie zauważyć, no i... zresztą sam zobacz – pokazał mu gazetę.

Ratliff wziął ją od niego. W miarę czytania coraz większy uśmiech pojawiał się na jego twarzy.

- Przecież twoi fani to nie idioci, nie uwierzą w to – stwierdził.

- W tekst może nie, ale zdjęcie... chodzi mi o to, że jeśli będziemy razem, nie opędzisz się

 od dziennikarzy – zerknął na blondyna z obawą, wiedząc, że nie lubi takiego rodzaju uwagi mediów.

- Nie musimy chyba tego od razu ogłaszać? To nie znaczy, że nie jestem pewny, czy chcę z tobą być – dodał szybko. - Po prostu chciałbym móc się jakoś na to przygotować, z tą całą sprawą

 z Beth...

- Nie ma pośpiechu – zgodził się Adam.

Wtedy usłyszeli piosenkę „Another One Bites The Dust” Queen.

- To mój telefon – Adam popatrzył na wyświetlacz. - Przepraszam, muszę odebrać, manager.