piątek, 6 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 13

 Na dobry początek weekendu wreszcie macie nowy rozdział, odrobinę wcześniej niż zwykle ;)
Kushina Zimoch - nie bój się, jeszcze będą różne... sceny XD



Adam był w wyjątkowo dobrym humorze. Szedł ulicami Hollywood, załatwiając po drodze różne sprawy, ale myślami był zupełnie gdzie indziej.

Minął stoisko z gazetami i zatrzymał się. Powoli się odwrócił i uśmiech spełzł z jego twarzy. Oczy go nie myliły – na pierwszej stronie jakiegoś tabloidu znajdowało się ogromne zdjęcie,

 na którym całował się z Tommym w samochodzie po ich ostatnim spotkaniu. Wyżej umieszczony był tytuł: „Romans Adama Lamberta z członkiem zespołu”. Wziął do ręki czasopismo i zaczął czytać artykuł. Wynikało z niego, że znał Tommy'ego od dzieciństwa, ponieważ wychowywali się w tym samym sierocińcu. Później zostali rozdzieleni, żeby po latach spotkać się na przesłuchaniach

 do zespołu wokalisty. Kiedy Adam zobaczył Ratliffa, natychmiast go rozpoznał i bez względu na jego umiejętności gry na gitarze (których, według autora artykułu, nie posiadał), zatrudnił go. Od tego czasu mieli ze sobą romans, a później, kiedy Adam był z Saulim, regularnie zdradzał go

 z Tommym; podobno raz przyłapano ich nawet, jak uprawiali seks w windzie.

- Przecież to są bzdury – odezwał się do sprzedawcy.

- Proszę pana, większość z tego, co piszą w tych szmatławcach, to bzdury. Ale dopóki ludzie

 to kupują, ja muszę to sprzedawać. W końcu trzeba z czegoś żyć - w tym momencie coś mu się skojarzyło, bo popatrzył na Adama, na zdjęcie w gazecie i znowu na Adama. - Zaraz, to o panu tutaj piszą! - wykrzyknął, dumny ze swojego odkrycia.

- Niestety – westchnął Lambert.

- Ale się znajomi zdziwią, jak im opowiem!

Sprzedawca najwyraźniej pogrążył się we własnych myślach, więc Adam poszedł dalej.

Zwykle nie przejmował się artykułami w gazetach. Często podawane w nich informacje był tak niedorzeczne, że nikt przy zdrowych zmysłach by w nie nie uwierzył – kiedyś jakieś czasopismo starało się wszystkich przekonać, że jest kosmitą, a innym razem wilkołakiem, autor tekstu twierdził nawet, że ma wiarygodne dowody. Ale tym razem pisali nie tylko o nim. Przyczepili się też do Tommy'ego, a tego Adam nie mógł znieść. Teraz kiedy wreszcie poszli na prawdziwą randkę bał się, że blondyn przestraszy się i znowu ucieknie.

W żaden sposób nie mógł ukryć gazety przed Tommym. Takie wiadomości rozchodziły się bardzo szybko. Mógł zrobić tylko jedno – powiedzieć mu o tym w jakiś delikatny sposób, zanim dowie się od kogoś innego.



***



- Beth, widziałaś gdzieś moje kluczyki od samochodu? - zapytał Tommy, rozglądając się

 po pokoju. - Chciałem pojechać do Adama.

- Nie. Może są na stole w kuchni?

- Nie ma, sprawdzałem – westchnął blondyn, po czym powrócił do szukania. Mógłby przysiąc, że odkładał je na stolik koło swojego łóżka, ale kiedy się obudził, nie było ich tam. Może byłem zmęczony i je gdzieś rzuciłem, pomyślał. Ale gdzie ja je w takim razie mogłem wsadzić?

Był tak zajęty, że nie usłyszał pukania do drzwi.

- Tommy, ktoś do ciebie! - krzyknęła Beth z korytarza.

Blondyn wyszedł spod łóżka, gdzie szukał kluczyków, otrzepał się z kurzu i poszedł sprawdzić, kto przyszedł.

- Adam? - zdziwił się na widok gościa. Popatrzył na swoje odbicie w wiszącym przy wejściu lustrze. Nagle wydało mu się, że jest okropnie rozczochrany.

- Wyglądasz świetnie – powiedział Adam, jakby czytał mu w myślach.

Tommy się zarumienił.

- Po co przyszedłeś? To znaczy nie, nie wyganiam cię, dobrze, że przyszedłeś... to znaczy... - nagle jakby stracił zdolność formułowania zdań.

- Muszę z tobą o czymś porozmawiać.

Porozmawiać? O czym? Może chce mi powiedzieć, że to nasze spotkanie to był błąd, że to nic nie znaczyło.

- Chodźmy do pokoju – udało się w końcu wydusić z siebie Tommy'emu.

Usiedli na kanapie i zapadła niezręczna cisza, którą przerwała dopiero Beth.

- Chcecie herbaty? - zapytała.

Powiedzieli, że chcą, głównie po to, żeby zająć czymś ręce.

- Tommy, to, co się ostatnio stało... - zaczął Adam, kiedy dziewczyna wyszła.

- Chciałeś tylko spróbować i nie wyszło, tak? - blondyn starał się opanować drżenie głosu.

- Co? Nie, to nie tak.

- Więc jak? - chociaż Tommy starał się kontrolować, to i tak Adam zobaczył w jego oczach nadzieję.

- Zależy mi na tobie. Tylko... ty przecież jesteś hetero. Ale zgodziłeś się pójść ze mną na randkę, całowaliśmy się i...

Tommy nie wierzył własnym uszom. Czy Adam mówił to, co mu się zdawało, że mówił? Był tylko jeden sposób, żeby się przekonać.

- Chyba nie tak do końca hetero – powiedział cicho.

W tym momencie weszła Beth z herbatą i ciasteczkami.

- Przyniosłam wam ciasteczka czekoladowe i maślane, nie byłam pewna, jakie będziecie woleli. Mogę też zrobić jakieś kanapki, jeśli jesteście głodni.

- Nie, dziękujemy – Adam miał nadzieję, że dziewczyna domyśli się, że im przeszkadza.

- Na pewno? Mamy pyszne masło orzechowe.

- Bardzo dziękujemy, ale naprawdę nie jesteśmy głodni.

- To ja w takim razie nie przeszkadzam – wyszła, zamykając za sobą drzwi.

Znowu zapanowała cisza.

- Adam, ja... ja się w tobie zakochałem – wyrzucił z siebie Tommy po kilku minutach. Musiał wiedzieć, czy Adamowi naprawdę na nim zależy. Wszystko, co sobie wcześniej postanowił, się nie liczyło. Jeśli miał szansę, nie mógł jej zmarnować.

- Naprawdę? - nie była to najmądrzejsza odpowiedź, ale nic innego nie przyszło Adamowi

 do głowy. Podejrzewał to, ale słowa Tommy'ego i tak go zaskoczyły.

- Jeśli nie chcesz ze mną być, rozumiem, ja...

- Chcę – przerwał mu Adam. - Myślałem, że ty nie chcesz.

- Nie żartujesz sobie ze mnie? - Tommy'emu wydawało się to zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. Był pewien, że zaraz Adam doda coś w stylu: „może powinniśmy jeszcze z tym poczekać”.

- Czy to brzmi, jakbym żartował?

Tommy przyciągnął Adama do siebie i go pocałował, ale wtedy usłyszeli za sobą głośne „ekhm”. Odwrócili się do Beth, która była źródłem dźwięku.

- Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale przyniosłam kanapki – postawiła na stole tacę.

- Nie chcieliśmy żadnych kanapek – odezwał się zirytowany Tommy.

- Ale mężczyźni zawsze są głodni, więc trochę zrobiłam.

- To bardzo miło z twojej strony – blondyn starał się ze wszystkich sił nie krzyczeć – ale czy mogłabyś już sobie pójść?

- Oh... tak, nie będę przeszkadzać.

- Jest jeszcze jedna rzecz – powiedział Adam, kiedy już jej nie było.

- Jaka?

- Widzisz... wiesz, że ciągle chodzą za mną paparazzi... no i oni robią zdjęcia...

- O ile mi wiadomo, ich praca polega na robieniu zdjęć – Tommy popatrzył na niego dziwnie.

- Tylko, że... ostatnio jak się spotkaliśmy, musieliśmy ich nie zauważyć, no i... zresztą sam zobacz – pokazał mu gazetę.

Ratliff wziął ją od niego. W miarę czytania coraz większy uśmiech pojawiał się na jego twarzy.

- Przecież twoi fani to nie idioci, nie uwierzą w to – stwierdził.

- W tekst może nie, ale zdjęcie... chodzi mi o to, że jeśli będziemy razem, nie opędzisz się

 od dziennikarzy – zerknął na blondyna z obawą, wiedząc, że nie lubi takiego rodzaju uwagi mediów.

- Nie musimy chyba tego od razu ogłaszać? To nie znaczy, że nie jestem pewny, czy chcę z tobą być – dodał szybko. - Po prostu chciałbym móc się jakoś na to przygotować, z tą całą sprawą

 z Beth...

- Nie ma pośpiechu – zgodził się Adam.

Wtedy usłyszeli piosenkę „Another One Bites The Dust” Queen.

- To mój telefon – Adam popatrzył na wyświetlacz. - Przepraszam, muszę odebrać, manager.

2 komentarze:

  1. O kurw.... de!! O.O"""! Adam był w sierocińcu? WTF?! o.o"".
    Ja bym zrobiła temu szmatławcowi sprawę w sądzie o to, że go oczerniają. Ale się menager zdenerwuje, Haha..! xD
    Wtedy usłyszeli „Another One Bites The Dust” Queen.
    Brakuje mi tam słowa piosenka. Czyli Wtedy usłyszeli piosenkę [. . .]!

    Pozdrawiam: Kushina..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie był w sierocińcu, tylko w gazecie tak napisali XD i już dodałam słowo "piosenka". Czasami nie zwracam uwagi na takie rzeczy, a nie mam bety, więc różnie wychodzi XD

      Usuń