Kushina Zimoch - nie bój się, jeszcze będą różne... sceny XD
Adam był w wyjątkowo dobrym
humorze. Szedł ulicami Hollywood, załatwiając po drodze różne
sprawy, ale myślami był zupełnie gdzie indziej.
Minął stoisko z gazetami i
zatrzymał się. Powoli się odwrócił i uśmiech spełzł z jego
twarzy. Oczy go nie myliły – na pierwszej stronie jakiegoś
tabloidu znajdowało się ogromne zdjęcie,
na którym całował się
z Tommym w samochodzie po ich ostatnim spotkaniu. Wyżej umieszczony
był tytuł: „Romans Adama Lamberta z członkiem zespołu”. Wziął
do ręki czasopismo i zaczął czytać artykuł. Wynikało z niego,
że znał Tommy'ego od dzieciństwa, ponieważ wychowywali się w tym
samym sierocińcu. Później zostali rozdzieleni, żeby po latach
spotkać się na przesłuchaniach
do zespołu wokalisty.
Kiedy Adam zobaczył Ratliffa, natychmiast go rozpoznał i bez
względu na jego umiejętności gry na gitarze (których, według
autora artykułu, nie posiadał), zatrudnił go. Od tego czasu mieli
ze sobą romans, a później, kiedy Adam był z Saulim, regularnie
zdradzał go
z Tommym; podobno raz
przyłapano ich nawet, jak uprawiali seks w windzie.
- Przecież to są bzdury –
odezwał się do sprzedawcy.
- Proszę pana, większość z
tego, co piszą w tych szmatławcach, to bzdury. Ale dopóki ludzie
to kupują, ja muszę to
sprzedawać. W końcu trzeba z czegoś żyć - w tym momencie coś mu
się skojarzyło, bo popatrzył na Adama, na zdjęcie w gazecie i
znowu na Adama. - Zaraz, to o panu tutaj piszą! - wykrzyknął,
dumny ze swojego odkrycia.
- Niestety – westchnął
Lambert.
- Ale się znajomi zdziwią,
jak im opowiem!
Sprzedawca najwyraźniej
pogrążył się we własnych myślach, więc Adam poszedł dalej.
Zwykle nie przejmował się
artykułami w gazetach. Często podawane w nich informacje był tak
niedorzeczne, że nikt przy zdrowych zmysłach by w nie nie uwierzył
– kiedyś jakieś czasopismo starało się wszystkich przekonać,
że jest kosmitą, a innym razem wilkołakiem, autor tekstu twierdził
nawet, że ma wiarygodne dowody. Ale tym razem pisali nie tylko o
nim. Przyczepili się też do Tommy'ego, a tego Adam nie mógł
znieść. Teraz kiedy wreszcie poszli na prawdziwą randkę bał się,
że blondyn przestraszy się i znowu ucieknie.
W żaden sposób nie mógł
ukryć gazety przed Tommym. Takie wiadomości rozchodziły się
bardzo szybko. Mógł zrobić tylko jedno – powiedzieć mu o tym w
jakiś delikatny sposób, zanim dowie się od kogoś innego.
***
- Beth, widziałaś gdzieś
moje kluczyki od samochodu? - zapytał Tommy, rozglądając się
po pokoju. - Chciałem
pojechać do Adama.
- Nie. Może są na stole w
kuchni?
- Nie ma, sprawdzałem –
westchnął blondyn, po czym powrócił do szukania. Mógłby
przysiąc, że odkładał je na stolik koło swojego łóżka, ale
kiedy się obudził, nie było ich tam. Może byłem zmęczony i
je gdzieś rzuciłem, pomyślał. Ale gdzie ja je w takim
razie mogłem wsadzić?
Był tak zajęty, że nie
usłyszał pukania do drzwi.
- Tommy, ktoś do ciebie! -
krzyknęła Beth z korytarza.
Blondyn wyszedł spod łóżka,
gdzie szukał kluczyków, otrzepał się z kurzu i poszedł
sprawdzić, kto przyszedł.
- Adam? - zdziwił się na
widok gościa. Popatrzył na swoje odbicie w wiszącym przy wejściu
lustrze. Nagle wydało mu się, że jest okropnie rozczochrany.
- Wyglądasz świetnie –
powiedział Adam, jakby czytał mu w myślach.
Tommy się zarumienił.
- Po co przyszedłeś? To
znaczy nie, nie wyganiam cię, dobrze, że przyszedłeś... to
znaczy... - nagle jakby stracił zdolność formułowania zdań.
- Muszę z tobą o czymś
porozmawiać.
Porozmawiać? O czym? Może
chce mi powiedzieć, że to nasze spotkanie to był błąd, że to
nic nie znaczyło.
- Chodźmy
do pokoju – udało się w końcu wydusić z siebie Tommy'emu.
Usiedli
na kanapie i zapadła niezręczna cisza, którą przerwała dopiero
Beth.
-
Chcecie herbaty? - zapytała.
Powiedzieli,
że chcą, głównie po to, żeby zająć czymś ręce.
-
Tommy, to, co się ostatnio stało... - zaczął Adam, kiedy
dziewczyna wyszła.
-
Chciałeś tylko spróbować i nie wyszło, tak? - blondyn starał
się opanować drżenie głosu.
-
Co? Nie, to nie tak.
-
Więc jak? - chociaż Tommy starał się kontrolować, to i tak Adam
zobaczył w jego oczach nadzieję.
-
Zależy mi na tobie. Tylko...
ty przecież jesteś hetero. Ale zgodziłeś się pójść ze mną na
randkę, całowaliśmy się i...
Tommy
nie wierzył własnym uszom. Czy Adam mówił to, co mu się zdawało,
że mówił? Był tylko jeden sposób, żeby się przekonać.
-
Chyba nie tak do końca hetero – powiedział cicho.
W
tym momencie weszła Beth z herbatą i ciasteczkami.
-
Przyniosłam wam ciasteczka czekoladowe i maślane, nie byłam pewna,
jakie będziecie woleli. Mogę też zrobić jakieś kanapki, jeśli
jesteście głodni.
-
Nie, dziękujemy – Adam miał nadzieję, że dziewczyna domyśli
się, że im przeszkadza.
-
Na pewno? Mamy pyszne masło orzechowe.
-
Bardzo dziękujemy, ale naprawdę nie jesteśmy głodni.
-
To ja w takim razie nie przeszkadzam – wyszła, zamykając za sobą
drzwi.
Znowu
zapanowała cisza.
-
Adam, ja... ja się w tobie zakochałem – wyrzucił z siebie Tommy
po kilku minutach. Musiał wiedzieć, czy Adamowi naprawdę na nim
zależy. Wszystko, co sobie wcześniej postanowił, się nie liczyło.
Jeśli miał szansę, nie mógł jej zmarnować.
-
Naprawdę? - nie była to najmądrzejsza odpowiedź, ale nic innego
nie przyszło Adamowi
do
głowy. Podejrzewał to, ale słowa Tommy'ego i tak go zaskoczyły.
-
Jeśli nie chcesz ze mną być, rozumiem, ja...
-
Chcę – przerwał mu Adam. - Myślałem, że ty nie chcesz.
-
Nie żartujesz sobie ze mnie?
- Tommy'emu wydawało się to zbyt piękne, żeby mogło być
prawdziwe. Był pewien, że zaraz Adam doda coś w stylu: „może
powinniśmy jeszcze z tym poczekać”.
-
Czy to brzmi, jakbym żartował?
Tommy
przyciągnął Adama do siebie i go pocałował, ale wtedy usłyszeli
za sobą głośne „ekhm”. Odwrócili się do Beth, która była
źródłem dźwięku.
-
Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale przyniosłam kanapki –
postawiła na stole tacę.
-
Nie chcieliśmy żadnych kanapek – odezwał się zirytowany Tommy.
-
Ale mężczyźni zawsze są głodni, więc trochę zrobiłam.
-
To bardzo miło z twojej strony – blondyn starał się ze
wszystkich sił nie krzyczeć – ale czy mogłabyś już sobie
pójść?
-
Oh... tak, nie będę przeszkadzać.
-
Jest jeszcze jedna rzecz – powiedział Adam, kiedy już jej nie
było.
-
Jaka?
-
Widzisz... wiesz, że ciągle chodzą za mną paparazzi... no i oni
robią zdjęcia...
-
O ile mi wiadomo, ich praca polega na robieniu zdjęć – Tommy
popatrzył na niego dziwnie.
-
Tylko, że... ostatnio jak się spotkaliśmy, musieliśmy ich nie
zauważyć, no i... zresztą sam zobacz – pokazał mu gazetę.
Ratliff
wziął ją od niego. W miarę czytania coraz większy uśmiech
pojawiał się na jego twarzy.
-
Przecież twoi fani to nie idioci, nie uwierzą w to – stwierdził.
-
W tekst może nie, ale zdjęcie... chodzi mi o to, że jeśli
będziemy razem, nie opędzisz się
od
dziennikarzy – zerknął na blondyna z obawą, wiedząc, że nie
lubi takiego rodzaju uwagi mediów.
-
Nie musimy chyba tego od razu ogłaszać? To nie znaczy, że nie
jestem pewny, czy chcę z tobą być – dodał szybko. - Po prostu
chciałbym móc się jakoś na to przygotować, z tą całą sprawą
z
Beth...
-
Nie ma pośpiechu – zgodził się Adam.
Wtedy
usłyszeli piosenkę „Another One Bites The Dust” Queen.
-
To mój telefon – Adam popatrzył na wyświetlacz. - Przepraszam,
muszę odebrać, manager.
O kurw.... de!! O.O"""! Adam był w sierocińcu? WTF?! o.o"".
OdpowiedzUsuńJa bym zrobiła temu szmatławcowi sprawę w sądzie o to, że go oczerniają. Ale się menager zdenerwuje, Haha..! xD
Wtedy usłyszeli „Another One Bites The Dust” Queen.
Brakuje mi tam słowa piosenka. Czyli Wtedy usłyszeli piosenkę [. . .]!
Pozdrawiam: Kushina..
Nie był w sierocińcu, tylko w gazecie tak napisali XD i już dodałam słowo "piosenka". Czasami nie zwracam uwagi na takie rzeczy, a nie mam bety, więc różnie wychodzi XD
Usuń