piątek, 11 lipca 2014

ROZDZIAŁ 17

Nie wiem, jak wyszedł ten rozdział. Wydaje mi się, że tak sobie, ale Wy oceńcie.



Był środek nocy, ale Tommy nie spał. Leżał obok Adama, patrząc przez okno na księżyc
 i rozmyślając o ich ostatniej rozmowie. Adam wreszcie dowiedział się tego, co tak długo udawało mu się przed nim ukryć. A jednak nie stało się to, czego najbardziej się obawiał – Adam
 go nie odrzucił. Tommy'emu wydawało się to zbyt piękne, żeby było prawdziwe.
Ale... no właśnie, było jedno „ale”. Teraz już cały świat o tym wiedział. Będą mu współczuć. Albo go nienawidzić. Na razie ukrył się przed wszystkimi, ale przecież nie mógł zostać w tym pokoju na zawsze. Będzie musiał wyjść... rozmawiać o tym z ludźmi... udzielać na ten temat wywiadów... na samą myśl zrobiło mu się słabo.
No i pozostawało najważniejsze pytanie: skąd media się o tym dowiedziały? Przecież nigdy nikomu o tym nie wspominał, wiedziała tylko policja, no i lekarz... może ktoś jeszcze tam wtedy był? Ale jeśli tak, to dlaczego zdecydował się powiedzieć o tym właśnie teraz, prawie rok po tym, jak to się wydarzyło? To nie miało sensu.
Popatrzył na śpiącego obok Adama i nie mógł się nie uśmiechnąć. Przynajmniej nie był w tym wszystkim sam.
W którymś momencie musiał w końcu zasnąć, bo obudziły go wpadające przez okno promienie słońca. Zerknął na ekran swojego telefonu i przetarł oczy ze zdziwienia; było już południe. Nie pamiętał, kiedy ostatnio tak późno wstał. Adama nie było już w pokoju, ale Tommy'emu zdawało się, że słyszy jego głos na dole.
Poszedł do łazienki i spędził tam dwadzieścia minut więcej niż zwykle. W końcu stwierdził, że kiedyś i tak będzie musiał stawić czoła światu, więc z gulą w gardle zszedł na dół.
- Dzień dobry – powiedział nieśmiało.
- Dzień dobry, Tommy. Wyspałeś się? - uśmiechnęła się do niego Leila.
Odpowiedział, czekając, aż mama Adama wspomni coś o jego dziwnym zachowaniu poprzedniego dnia albo o artykułach w gazetach, ale nic takiego się nie stało. Zapytała go, co chce na śniadanie, a potem zaczęła opowiadać coś o czasach, kiedy Adam był dzieckiem. Tommy słuchał z wdzięcznością; bardzo lubił takie historie, a teraz pomogły mu oderwać myśli od ostatnich wydarzeń.

***

Adam cieszył się, że obudził się przed Tommym. Dzięki temu mógł rano porozmawiać
 ze swoimi rodzicami i Beth, żeby upewnić się, że żadne z nich nie będzie traktowało Tommy'ego inaczej niż zwykle. Najnowsze wiadomości już do nich dotarły – musieliby mieszkać na kompletnym odludziu bez dostępu do telewizji i internetu, żeby o tym nie usłyszeć – i wszyscy byli zszokowani. Zgodzili się jednak nie wspominać o tym Tommy'emu. Adam znał go na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że ten nie chce współczucia całego świata.
Szedł właśnie coś zjeść, gdy usłyszał głos dochodzący z pokoju Beth. Nie miał zamiaru podsłuchiwać; po prostu to, co usłyszał, tak bardzo różniło się od sposobu, w jaki zwykle mówiła, że ze zdziwienia przystanął.
- Lepiej, żeby cię nie rozpoznał – mówiła ze złością do słuchawki.
Adam stanął za uchylonymi drzwiami.
- Dobrze, że powiedziałeś o tym dziennikarzom. Może teraz się pokłócą. Ale mogłeś o tym pomyśleć wcześniej!
Nie mogła mówić o tym, o czym Adamowi wydawało się, że mówi. Z kim właściwie rozmawiała takim tonem? Zwykle była miła, czasem aż za bardzo.
- Musimy się spotkać, przez telefon ktoś może nas podsłuchać.
Nadstawił uszu. Umówili się za dwadzieścia minut w centrum handlowym. Pożegnała się
 i rozłączyła. Adam szybko rozejrzał się za miejscem, gdzie mógłby się schować. Czując się niezwykle głupio, wszedł do stojącej na przedpokoju szafy. Zrobił to w samą porę, bo właśnie wtedy Beth wyszła z pokoju. Odczekał chwilę, po czym ruszył za nią, wpadając na idącą korytarzem Leilę.
- Adam? Co ty robiłeś w szafie? - zdziwiła się.
- Szukałem... takiej jednej kurtki. Może zostawiłem ją u was, jak ostatnio tu byłem.
- Aha... - Popatrzyła na niego dziwnie. - A jak wyglądała? Może ją gdzieś widziałam.
- Taka czarna... - Adam myślał gorączkowo. - Z ćwiekami. Ze złotymi ćwiekami.
- Nie zauważyłam takiej nigdzie, ale jeśli ją znajdę, to ci powiem.
- Dzięki, mamo. - Adam wyminął ją i zbiegł po schodach.
Na dole rozejrzał się.
- Tato, widziałeś Beth? - zapytał.
- Tak, właśnie wyszła na spacer. - Eber przyjrzał się synowi. - Wszystko w porządku?
- Tak, tak... - Adam zaczął zakładać buty. - Wychodzę na trochę.
- Uważaj na paparazzi... - zanim zdążył skończyć, Adama już nie było.
Nie mogła odejść daleko, myślał Lambert. Nie ma samochodu. Chyba, że zadzwoniła
 po taksówkę. Ale tam nie jest daleko, można iść na piechotę.
Postanowił pójść do centrum handlowego i tam poszukać Beth. Miał jednak szczęście, bo
 w połowie drogi zobaczył, jak dziewczyna przechodzi przez ulicę.
Śledzenie jej wydawało mu się odrobinę niewłaściwe, ale jeśli jej dziwne zachowanie miało coś wspólnego z Tommym, nie mógł tak tego zostawić.
Kiedy dotarli na miejsce, Beth weszła do cukierni i usiadła przy stoliku. Adam stanął przed pobliskim sklepem tak, żeby go nie widziała, ale żeby on mógł zobaczyć, kto siada obok niej. Chwilę udawał, że przygląda się wystawie, aż zauważył, że ktoś zbliża się do stolika dziewczyny. Ten ktoś miał blond włosy. Adam przesunął się, żeby lepiej widzieć, i szczęka prawie mu opadła
 ze zdziwienia. Do Beth dosiadła się ostatnia osoba, której by się tu spodziewał: Sauli.

1 komentarz:

  1. Hahaha!! Przejebane o.O. Czyli to Sauli zgwałcił Tommyego?! o.O!! O kurw..de!
    Dawaj szybko rozdział następny *q*!!

    OdpowiedzUsuń