sobota, 5 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 7

Rozdział trochę krótki, ale co zrobić, szkoła :(


Jak dla Tommy'ego piątek przyszedł o wiele za szybko. Występ w „Idolu” miał się niedługo zacząć, a on był w garderobie, poprawiając swój makijaż.
Drzwi otworzyły się i wszedł Adam, gotowy do wyjścia na scenę. Gdyby nie ta cała sprawa
 z Beth, przez którą nie był teraz w najlepszym humorze, Ratliff by się uśmiechnął; brunet zawsze pilnował, żeby przed koncertem wszystko było dopięte na ostatni guzik.
Adam przyszedł pod pretekstem sprawdzenia, jak idą przygotowania zespołu, ale tak naprawdę chciał porozmawiać z Tommym. Zamienił parę słów z Ashley, Rickiem i Brianem, po czym skierował się w stronę gitarzysty. Po drodze podniósł komórkę, którą Tommy wcześniej rzucił
 na podłogę.
- To chyba twoje – odezwał się, podając blondynowi telefon.
- Nie chcę go.
- Co? Czemu?
Tommy westchnął. Wcześniej postanowił, że nie będzie wciągał przyjaciela w swoje problemy, ale wystarczyło, że Adam się do niego odezwał i to postanowienie legło w gruzach.
- Beth dzwoniła do mnie już z pięćdziesiąt razy.
- Kto to jest Beth? - zdziwił się brunet.
- A, przecież ty nie wiesz. To... ta dziewczyna z baru – słowa „dziewczyna, która jest ze mną
 w ciąży” jakoś nie chciały mu przejść przez gardło.
- Aha... nie powinieneś odebrać? Może coś się stało?
- Nie sądzę. Nie mamy w najbliższym czasie żadnych koncertów, nie?
- Nie, następny dopiero za miesiąc. Dlaczego pytasz?
- Muszę wyjechać na trochę.
- Dokąd?
- Zaraz nasza kolej. Pójdę zobaczyć, czy wszystko w porządku z moją gitarą – blondyn wyszedł szybko, żeby Adam go nie zatrzymał. Gdyby porozmawiał z nim jeszcze chwilę, nie wytrzymałby
 i opowiedziałby mu wszystko.
Pomimo tego, że podczas występu Tommy nie mógł się skupić, zagrał dobrze. Jako gość Adam śpiewał tylko jedną piosenkę i zanim Ratliff się obejrzał, schodzili już ze sceny.
Zerknął na zegarek. Niecała godzina, pomyślał. Muszę się pospieszyć.
Szybko się przebrał i nawet nie zmywając makijażu pobiegł do taksówki.
Na lotnisku nikt nie zwracał na niego uwagi. Ludzie w Los Angeles byli przyzwyczajeni
 do najróżniejszych rzeczy i jego wygląd nie wzbudzał zdziwienia.
Kiedy samolot znalazł się w powietrzu i można było wstać z miejsca, Tommy poszedł do małej samolotowej łazienki, żeby zmyć makijaż.
Patrząc w lustrze na swoją zmęczoną twarz nagle zapragnął, żeby był przy nim Adam.

***

Dotarł do Chicago w środku nocy. Miał ochotę tylko na to, żeby iść spać, ale przedtem musiał zatrzymać się w jednym miejscu.
Stojąc przed budynkiem, który zapamiętał kilka tygodni wcześniej pomimo ilości spożytego wtedy alkoholu, rozpaczliwie pragnął być gdziekolwiek indziej. W końcu jednak podszedł do drzwi i nacisnął dzwonek.
- Kto tam? - odezwał się po dłuższej chwili zaspany głos.
- To ja, Tommy.
- Aaa... wejdź – rozległo się bzyczenie zamka.
Mieszkanie Beth nie było duże, co Tommy zauważył dopiero teraz. Składało się z kuchni, łazienki i sypialni. Dziewczyna stała z założonymi rękami, patrząc na blondyna. Miała na sobie piżamę i wyglądała, jakby dopiero się obudziła, pewnie dlatego, że tak właśnie było.
- Jednak przyjechałeś – powiedziała, nie ukrywając satysfakcji.
- A miałem wybór? - zaśmiał się gorzko Ratliff.
- Nie przesadzaj. Pewnie jesteś zmęczony. Nie mam pokoju gościnnego, ale możesz spać ze mną.
- Dzięki, ale nie skorzystam. Chciałem tylko dać ci znać, że jestem w mieście. Nocuję w hotelu.
- Oh – w głosie Beth zabrzmiał zawód – ale jutro musisz przyjść. Porozmawiamy.
- Bądź w domu koło pierwszej – Tommy zamknął za sobą drzwi, nie czekając na odpowiedź.
 W co ja się wpakowałem?, przemknęło mu przez myśl.
Następnego dnia równo o pierwszej siedział w ciasnej kuchni Beth, która uparła się przygotować herbatę. Na stole stał talerz z ciastkami, a dziewczyna zachowywała się, jakby gitarzysta był
 po prostu gościem, który wpadł w odwiedziny, co niezmiernie irytowało Tommy'ego.
- Chcesz cukru? Mam biały i brązowy, ale brązowy jest zdrowszy. A może miodu?
- Po prostu usiądź wreszcie i załatwmy to szybko.
- Co chcesz załatwiać? Nie martw się, mamy czas, jeszcze więcej niż osiem miesięcy.
- Przestań żartować, nie jestem w nastroju.
- W porządku – dziewczyna usiadła. – O czym chcesz rozmawiać?
- Miałaś mi dać jakiś dowód na to, że nie kłamiesz. Gdzie on jest?
- Spokojnie. Za dwa tygodnie mam wizytę u lekarza.
- Nie da się wcześniej? Nie zamierzam tu siedzieć dwa tygodnie!
- No cóż, uzbrój się w cierpliwość. Naszym dzieckiem musi się zająć najlepszy lekarz,
 a do takich są długie kolejki.
- Nie ma innych?
- Ten jest najlepszy – uparła się.
- W takim razie zadzwoń, kiedy wreszcie będziesz miała ten dowód – wstał.
- Zaczekaj. Dopiero przyszedłeś – Beth też wstała.
- Jak na mój gust byłem tu za długo.
- Nie bądź taki – zbliżyła się do Tommy'ego, próbując go pocałować.
- Co ty robisz? - zapytał, odsuwając ją.
- Nie bój się, bardziej w ciąży już nie będę. Równie dobrze możesz... Dotrzymać mi towarzystwa.
- Nie popełnię drugi raz tego samego błędu – oświadczył chłodno blondyn, po czym wyszedł.
Idąc chodnikiem sięgnął do kieszeni po telefon. Wtedy przypomniał sobie, że po występie
 w pośpiechu zostawił go w garderobie.
- To wszystko jej wina – mruknął pod nosem.

***

Kilka dni po wyjeździe Tommy'ego Adam zaczął poważnie się o niego martwić. Przyjaciel nie wchodził na swoje konto na Twitterze i nie odpisywał na maile. To wszystko sprawiło, że Lambert zdecydował się na coś, czego normalnie by nie zrobił.
Włączył komórkę Ratliffa, którą zabrał z budynku, gdzie odbywał się idol z zamiarem oddania jej właścicielowi, który jednak niespodziewanie zniknął. Na ekranie wyświetliła się liczba nieodebranych połączeń i wiadomości. Brunet otworzył pierwszego z kolei SMS-a, czując wyrzuty sumienia, o których jednak natychmiast zapomniał, gdy odczytał treść wiadomości.
„Mam nadzieję, że wybierasz się do mnie. Odpisz”. Dalej podany był adres.

3 komentarze:

  1. kolejny cudowny rozdzial ale za krutki o wiele czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście krótko, ale przynajmniej dodałaś rozdział, a to najważniejsze. :) Jestem ciekawa jak dalej potoczy się akcja, oj Adaś niegrzeczny chłopak, ale wiadomo wszystko dla dobra Tommy'ego.
    Cann.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny rozdział :), tylko Tommy jest taki oschły dla tej dziewczyny , o ile jest to prawdą ze jest z nim w ciąży to mógłby jej choć trochę odpuścić

    OdpowiedzUsuń