Kushina w Yakuzie - zwykle rozdział zajmuje około sześciu stron A4 w zeszycie... i proszę, zwiększam czcionkę ;)
Dwa dni po wyjściu do baru
Adam zadzwonił do Tommy'ego.
- To kiedy i gdzie? - zapytał,
kiedy tylko blondyn odebrał.
- Co?
- Powiedziałeś, że
pójdziesz ze mną na randkę, jak wytrzeźwieję.
- Pamiętasz to? - Adam musiał
żartować, ale Tommy i tak czuł w brzuchu motyle,
co go zdenerwowało.
Zachowuję się jak zabujana nastolatka, pomyślał z
irytacją.
- Oczywiście, że pamiętam.
- Byłeś wtedy pijany, więc
to, co mówiłeś, się nie liczy.
- O ile pamiętam, to ty byłeś
całkiem trzeźwy, kiedy przyjmowałeś zaproszenie.
- Ale przecież ja jestem
facetem – już mówiąc to, Tommy słyszał, jak niedorzecznie to
brzmi.
- Tak się składa, że wolę
facetów. Ale skoro nie chcesz...
- Poczekaj! - Ratliff nie
wiedział, czy Adam mówi poważnie. Ale jeśli mówił... i tak nie
powinien się zgadzać. Ale co, jeśli jakimś cudem Adam naprawdę
chciał się z nim umówić?
- Na co? - odezwał się Adam
i wtedy Tommy uświadomił sobie, że od dobrej minuty nic nie
powiedział.
- Ty... nie żartujesz sobie
ze mnie? - takiego żartu chyba by nie zniósł.
- Nie... to znaczy... jeśli
nie chcesz, to w porządku, ja... - cała pewność siebie Adama
nagle gdzieś zniknęła.
- Chcę – to jedno słowo
kosztowało Tommy'ego ogromnie dużo wysiłku, ale pomimo wszystkich
swoich wątpliwości czuł, że nie może stracić szansy, nawet
najmniejszej.
Uzgodnili, że pójdą na
kolację. Wieczorem Adam miał odebrać Tommy'ego.
W dziwnie dobrym humorze
poszedł do kuchni, gdzie siedziała Beth.
- Może obejrzelibyśmy
wieczorem jakiś film? - zaproponowała.
- Nie mogę, mam już plany –
uśmiechnął się do wyjmowanego z szafki kubka.
***
Adam nie miał pojęcia, co
strzeliło mu do głowy. Zebranie się, żeby zadzwonić do
przyjaciela zajęło mu cały dzień. W tym czasie zdążył tysiąc
razy z tego zrezygnować i tysiąc razy zmienić zdanie. W końcu
stwierdził, że może zapytać, a jeśli Tommy nic do niego nie
czuje, odmówi lub
w ogóle nie potraktuje
go poważnie. Wtedy Adam mógłby obrócić wszystko w żart.
A jednak się zgodził. Adam
nie był pewny, czy mu się nie wydawało, ale odniósł wrażenie,
że Ratliffowi zależało, żeby się z nim spotkać.
Adam miał mnóstwo ubrań,
ale tego popołudnia nic nie wydawało mu się właściwym strojem.
Jeden wyglądał zbyt elegancko i mógłby onieśmielić Tommy'ego,
następny znowu był zbyt zwyczajny, a w innym blondyn już go
widział. Właściwie Tommy widział większość jego garderoby.
Przez chwilę chciał
zadzwonić do kogoś po radę, ale resztki zdrowego rozsądku
powiedziały mu, że panikuje. Udało mu się coś wybrać, ale i tak
przed wyjściem z dziesięć razy sprawdzał w lustrze, czy na pewno
wygląda dobrze.
Kiedy zatrzymał samochód,
Tommy już czekał na zewnątrz. Zanim zdążył wysiąść, żeby
otworzyć mu drzwi, blondyn by już w środku.
- Hej – przywitał się
Ratliff, próbując ukryć zdenerwowanie.
- Hej – odpowiedział Adam.
Przez całą drogę panowała
niezręczna cisza, a w tym czasie i Adam, i Tommy zastanawiali się,
czy spotkanie było dobrym pomysłem, chociaż każdy z innego
powodu.
- Nie denerwuj się tak –
powiedział wreszcie Lambert. Siedzieli przy stoliku i każdy z nich
patrzył w swoje menu.
- Nie jestem – mruknął
Tommy, przybierając przy tym taki wyraz twarzy, że Adam nie
wytrzymał i zaczął się śmiać. Po chwili dołączył do niego
blondyn. Całe napięcie gdzieś zniknęło
i złożyli zamówienia,
a potem normalnie już rozmawiali. Chociaż Adam był ciekawy, jak
Tommy'emu mieszka się z Beth, nie zapytał o to; wyczuł, że
blondyn chce odpocząć od problemów, więc trzymał się
bezpiecznych tematów. W nagrodę zobaczył piękny uśmiech
gitarzysty, taki, jakiego nie widział od dawna.
Z powrotem pod blokiem
Tommy'ego Adam wyłączył silnik, ale blondyn nie uczynił żadnego
ruchu, żeby wysiąść. Czekał na coś, ale nie miał odwagi o tym
wspomnieć.
Jakby czytając w jego
myślach, Adam przysunął się bliżej.
- Mogę? - zapytał, patrząc
mu w oczy.
Tommy odpowiedział kiwnięciem
głowy. W tym momencie nie ufał swojemu głosowi.
Adam go pocałował. Wiedział,
że później Tommy może znowu stwierdzić, że to nic nie znaczyło,
ale w tym momencie nie obchodziło go to; poza tym Tommy'emu
najwyraźniej się podobało.
Zajęci sobą nie zauważyli
przyglądającej im się z okna postaci z wykrzywioną w gniewie
twarzą.
Jak można uśmiechnąć się do wyciągniętego kupka? o.O..
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział ;)..!
Pozdrawiam xD