sobota, 17 maja 2014

ROZDZIAŁ 12

Tym razem krótko... wena zrobiła sobie wolne. Moim zdaniem nie wyszło nalepiej, ale sami oceńcie.
Kushina w Yakuzie - zwykle rozdział zajmuje około sześciu stron A4 w zeszycie...  i proszę, zwiększam czcionkę ;)


Dwa dni po wyjściu do baru Adam zadzwonił do Tommy'ego.
- To kiedy i gdzie? - zapytał, kiedy tylko blondyn odebrał.
- Co?
- Powiedziałeś, że pójdziesz ze mną na randkę, jak wytrzeźwieję.
- Pamiętasz to? - Adam musiał żartować, ale Tommy i tak czuł w brzuchu motyle,
 co go zdenerwowało. Zachowuję się jak zabujana nastolatka, pomyślał z irytacją.
- Oczywiście, że pamiętam.
- Byłeś wtedy pijany, więc to, co mówiłeś, się nie liczy.
- O ile pamiętam, to ty byłeś całkiem trzeźwy, kiedy przyjmowałeś zaproszenie.
- Ale przecież ja jestem facetem – już mówiąc to, Tommy słyszał, jak niedorzecznie to brzmi.
- Tak się składa, że wolę facetów. Ale skoro nie chcesz...
- Poczekaj! - Ratliff nie wiedział, czy Adam mówi poważnie. Ale jeśli mówił... i tak nie powinien się zgadzać. Ale co, jeśli jakimś cudem Adam naprawdę chciał się z nim umówić?
- Na co? - odezwał się Adam i wtedy Tommy uświadomił sobie, że od dobrej minuty nic nie powiedział.
- Ty... nie żartujesz sobie ze mnie? - takiego żartu chyba by nie zniósł.
- Nie... to znaczy... jeśli nie chcesz, to w porządku, ja... - cała pewność siebie Adama nagle gdzieś zniknęła.
- Chcę – to jedno słowo kosztowało Tommy'ego ogromnie dużo wysiłku, ale pomimo wszystkich swoich wątpliwości czuł, że nie może stracić szansy, nawet najmniejszej.
Uzgodnili, że pójdą na kolację. Wieczorem Adam miał odebrać Tommy'ego.
W dziwnie dobrym humorze poszedł do kuchni, gdzie siedziała Beth.
- Może obejrzelibyśmy wieczorem jakiś film? - zaproponowała.
- Nie mogę, mam już plany – uśmiechnął się do wyjmowanego z szafki kubka.

***

Adam nie miał pojęcia, co strzeliło mu do głowy. Zebranie się, żeby zadzwonić do przyjaciela zajęło mu cały dzień. W tym czasie zdążył tysiąc razy z tego zrezygnować i tysiąc razy zmienić zdanie. W końcu stwierdził, że może zapytać, a jeśli Tommy nic do niego nie czuje, odmówi lub
 w ogóle nie potraktuje go poważnie. Wtedy Adam mógłby obrócić wszystko w żart.
A jednak się zgodził. Adam nie był pewny, czy mu się nie wydawało, ale odniósł wrażenie, że Ratliffowi zależało, żeby się z nim spotkać.
Adam miał mnóstwo ubrań, ale tego popołudnia nic nie wydawało mu się właściwym strojem. Jeden wyglądał zbyt elegancko i mógłby onieśmielić Tommy'ego, następny znowu był zbyt zwyczajny, a w innym blondyn już go widział. Właściwie Tommy widział większość jego garderoby.
Przez chwilę chciał zadzwonić do kogoś po radę, ale resztki zdrowego rozsądku powiedziały mu, że panikuje. Udało mu się coś wybrać, ale i tak przed wyjściem z dziesięć razy sprawdzał w lustrze, czy na pewno wygląda dobrze.
Kiedy zatrzymał samochód, Tommy już czekał na zewnątrz. Zanim zdążył wysiąść, żeby otworzyć mu drzwi, blondyn by już w środku.
- Hej – przywitał się Ratliff, próbując ukryć zdenerwowanie.
- Hej – odpowiedział Adam.
Przez całą drogę panowała niezręczna cisza, a w tym czasie i Adam, i Tommy zastanawiali się, czy spotkanie było dobrym pomysłem, chociaż każdy z innego powodu.
- Nie denerwuj się tak – powiedział wreszcie Lambert. Siedzieli przy stoliku i każdy z nich patrzył w swoje menu.
- Nie jestem – mruknął Tommy, przybierając przy tym taki wyraz twarzy, że Adam nie wytrzymał i zaczął się śmiać. Po chwili dołączył do niego blondyn. Całe napięcie gdzieś zniknęło
 i złożyli zamówienia, a potem normalnie już rozmawiali. Chociaż Adam był ciekawy, jak Tommy'emu mieszka się z Beth, nie zapytał o to; wyczuł, że blondyn chce odpocząć od problemów, więc trzymał się bezpiecznych tematów. W nagrodę zobaczył piękny uśmiech gitarzysty, taki, jakiego nie widział od dawna.
Z powrotem pod blokiem Tommy'ego Adam wyłączył silnik, ale blondyn nie uczynił żadnego ruchu, żeby wysiąść. Czekał na coś, ale nie miał odwagi o tym wspomnieć.
Jakby czytając w jego myślach, Adam przysunął się bliżej.
- Mogę? - zapytał, patrząc mu w oczy.
Tommy odpowiedział kiwnięciem głowy. W tym momencie nie ufał swojemu głosowi.
Adam go pocałował. Wiedział, że później Tommy może znowu stwierdzić, że to nic nie znaczyło, ale w tym momencie nie obchodziło go to; poza tym Tommy'emu najwyraźniej się podobało.
Zajęci sobą nie zauważyli przyglądającej im się z okna postaci z wykrzywioną w gniewie twarzą.

1 komentarz:

  1. Jak można uśmiechnąć się do wyciągniętego kupka? o.O..
    Bardzo fajny rozdział ;)..!
    Pozdrawiam xD

    OdpowiedzUsuń