sobota, 3 maja 2014

ROZDZIAŁ 10


Los Angeles tętniło życiem pomimo późnej pory. Jadąc oświetlonymi ulicami, Adam podziwiał piękno miasta, które nazywał domem. Chociaż mieszkał tam już wiele lat, nie sądził, żeby ten widok kiedykolwiek mu się znudził.
Zerknął na siedzącego na miejscu pasażera Sauliego i przez krótką chwilę zastanowił się, co
 by się stało, gdyby zamiast Fina siedział tam Tommy. Nie bądź głupi, pomyślał, potrząsając głową, żeby pozbyć się z niej obrazów, które określiłby jako co najmniej niepokojące.
Zatrzymał samochód na podjeździe, ale nie wyłączył silnika.
- Wszystko w porządku? - zapytał Sauli.
- Tak – brunet wyjął kluczyk ze stacyjki. Sam nie wiedział, czemu zwleka. - Chodźmy.
Skierowali się prosto do sypialni. Fin zaczął całować Lamberta, ale kiedy próbował zdjąć
 mu koszulkę, ten się odsunął.
- Nie mogę – powiedział brunet.
- Co? Dlaczego?
Adam nie wiedział, jak ma to wyjaśnić. Nagle wydało mu się to po prostu... niewłaściwe.
 Nie czuł już przy chłopaku tego, co kiedyś. Poza tym gdy się całowali, nie mógł zagłuszyć
 w sobie wspomnień o tym, co kilka dni wcześniej wydarzyło się między nim a Ratliffem.
- Przepraszam.
- Trzeba było tak od razu. Nie musiałem marnować twojego czasu – w oczach chłopaka widać było ból. Odwrócił się i wybiegł z pokoju.
- Sauli! - zawołał z nim Adam, ale odpowiedziało mu tylko trzaśnięcie drzwiami.
Czy ja... zakochałem się w Tommym? Przecież to mój przyjaciel, on woli dziewczyny... ale dał
 mi się pocałować. Ale to pewnie nic nie znaczyło...
Ukrył twarz w dłoniach.

***

Tommy sprawdził w garderobie. Szukał za kulisami i nawet zajrzał na scenę. Obszedł cały budynek, ale nigdzie nie znalazł przyjaciela.
- Gdzie Adam? - zwrócił się do Ashley, którą akurat mijał na korytarzu.
- Wyszedł z Saulim. Wyglądali, jakby im się spieszyło – mrugnęła do blondyna.
Gitarzysta poczuł się, jakby ktoś uderzył go w żołądek. Chociaż byli razem, nie mógł oprzeć się uczuciu, że brunet go zdradził.
Ten pocałunek jednak nic dla niego nie znaczył, pomyślał. Zresztą czego ja się spodziewałem? Oświadczyn?
Mimo tego, co powiedział Adamowi, Tommy przez chwilę miał nadzieję na coś więcej. Wyglądało jednak na to, że „więcej” wydarzy się tylko w jego marzeniach.

****

Ponieważ Adam nie rozmawiał z Tommym od kilku dni, postanowił go odwiedzić.
- To ty. Hej – przywitał go blondyn, nie usiłując ukryć zdziwienia.
- A dlaczego niby nie miałbym do ciebie przychodzić?
- Nieważne. Wejdź.
- Przeszkadzam?
- Nie.
- Co u ciebie?
- Nic.
Adam zauważył, że odkąd przyszedł, Tommy ani razu nie spojrzał mu w oczy.
- Co się stało? - spytał. Z doświadczenia wiedział, że Tommy sam z siebie o niczym nie wspomni.
- Nic - Ratliff sprawiał wrażenie niezwykle zainteresowanego swoimi paznokciami.
Przez chwilę żaden z nich się nie odzywał. W końcu Tommy przerwał ciszę.
- Spałeś z nim?
- Co? - ze wszystkich rzeczy, które blondyn mógł powiedzieć, akurat takiego pytania Adam najmniej się spodziewał.
- Po koncercie podobno wyszedłeś z Saulim. Czy wy... - nie dokończył.
- Z tego powodu tak dziwnie się zachowujesz? - Lambert uniósł brwi. - Nie, nie zrobiliśmy tego.
- Czyli... nie wróciliście do siebie? - mówiąc to, Tommy czuł się jak egoista, ale nie mógł znieść myśli o przeżywaniu tego wszystkiego od nowa.
- Nie. Skąd ci to przyszło do głowy?
- Wyszliście razem, więc pomyślałem, że może... - blondyn się zaczerwienił.
Adam zauważył, że Tommy wygląda z zarumienionymi policzkami słodko. Dlaczego tak
 mu zależało na tym, żeby się dowiedzieć, co robił z Saulim? Czyżby jednak coś do niego czuł?
- Znowu muszę na trochę pojechać do Chicago – zmienił temat Ratliff.
- Czemu? Coś nie tak z Beth?
- Nie, ale... powinienem do niej pojechać. W końcu nie tylko ona jest odpowiedzialna za to dziecko.
Tommy dużo nad tym myślał i doszedł do wniosku, że nieważne, czy mu się to podoba, czy nie, nie może zostawić Beth samej sobie. To ona pierwsza podeszła do niego w barze, ale przecież nie zmusiła go, żeby się upił i poszedł z nią do łóżka. Niemniej jednak myśl o byciu ojcem lekko
 go przerażała. Chciał kiedyś w przyszłości mieć rodzinę, ale wyobrażał sobie założenie jej z kimś, kogo będzie kochał.
- Kiedy wrócisz? - Adam powstrzymał się przed powiedzeniem „nie jedź”. Powoli od pytania „Czy ja się w nim zakochałem?” przechodził do stwierdzenia „Chyba się w nim zakochałem”. Tyle że to wszystko nie było takie proste.
- Za kilka dni, niedługo przecież znowu gdzieś występujemy. A co, będziesz tęsknił? - zażartował gitarzysta.
- Oczywiście, że będę – uśmiechnął się do niego brunet.

***

- Zostaniesz na herbatę? - zapytała jak zwykle Beth, chociaż za każdym razem otrzymywała taką samą odpowiedź.
- Zostanę.
Nie dociekała, co wpłynęło na zmianę zdania Tommy'ego w obawie, że jednak zrezygnuje. Zamiast tego postawiła na stole talerz z ciasteczkami i nastawiła wodę.
- Jak wam poszedł ostatni koncert?
- Dobrze – odparł Ratliff, ale miał uczucie, że skoro już próbuje normalnie z nią rozmawiać, trzeba by coś jeszcze dodać. - Wszystkie bilety wyprzedane, a Adam miał świetny kontakt
 z publicznością. Zresztą zwykle tak jest. On się urodził, żeby występować na scenie – na myśl
 o przyjacielu jego twarz się rozjaśniła.
- Z tego, co o nim mówisz, jest całkiem miły. Chciałabym go lepiej poznać.
Od konieczności odpowiadania zwolnił Tommy'ego dzwonek do drzwi.
- Otworzę – dziewczyna wstała.
Chwilę później wróciła, niosąc kopertę.
- List polecony – powiedziała.
Wyjęła kartkę z koperty. W miarę czytania robiła się coraz bledsza.
- Nie mogą tego zrobić – szepnęła.
- Co tam jest napisane? - chciał się dowiedzieć blondyn.
Podała mu list. Wynikało z niego, że właściciel budynku, w którym było jej mieszkanie, chce
 go sprzedać. A to oznaczało, że jeśli Beth nie znajdzie szybko innego, zostanie bezdomna.

3 komentarze:

  1. Jak zwykle super rozdzial ale zakrutki czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział , już nie mogę doczekać się dalszych , życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest epickiee!! Hehe ^^.. Chcę więcej xDD.. Czekam na kolejny rozdział:P!!

    OdpowiedzUsuń