sobota, 10 maja 2014

ROZDZIAŁ 11

Wow. Ponad 1000 wyświetleń :D


Tommy rozłączył się po piątej w tym dniu nieudanej rozmowie. Dzwonił na numery podane
 w ogłoszeniach o mieszkaniach do wynajęcia lub na sprzedaż, ale jak do tej pory nie miał szczęścia. Dwa były już kupione, dwa ktoś wcześniej wynajął, a właściciel ostatniego chciał ogromnego czynszu.
Razem z Beth szukali wszędzie: w gazetach, w internecie, chodzili nawet po ulicach w nadziei, że gdzieś jest wywieszone ogłoszenie. Wyglądało jednak na to, że niczego nie znajdą. Sytuacja nie wyglądała za dobrze; Beth miała jeszcze dwa dni, żeby się wyprowadzić.
Nie mając pomysłu, co jeszcze mógłby zrobić, Tommy wstał i pomógł jej wkładać rzeczy
 do pudeł. Nie spodziewał się, że pakowanie będzie tak skomplikowane, tym bardziej, że dziewczyna nie mogła zmieścić za dużo rzeczy w trzech pomieszczeniach. Tak przynajmniej sądził, ale kiedy zaczęła wyciągać coraz to nowe, zakręciło mu się od tego w głowie. Zastawili już pudłami pół przedpokoju, a nie spakowali nawet jednej trzeciej tego, co miała.
Kiedy wynosił worek niepotrzebnych ubrań, możliwe rozwiązanie problemu wpadło mu
 do głowy. Niezbyt mu się ono podobało, ale przez następne dwa dni nic się nie zmieniło, więc, chcąc nie chcąc, musiał przedstawić je Beth.
- Teraz wyląduję pod mostem – lamentowała.
- Spokojnie. Mam... pomysł – gdyby było inne rozwiązanie, na pewno by je znalazł.
- Jaki?
- Możesz zamieszkać u mnie. Moje mieszkanie nie jest duże, ale się zmieścimy – ze wszystkich sił starał się nie pokazać po sobie, jak bardzo chciałby, żeby odmówiła.
- Naprawdę? To wspaniale! Dziękuję! - rzuciła się, żeby go uściskać. - Mam się przeprowadzić do Los Angeles?
- Tak chyba będzie najlepiej... przynajmniej nie będę ciągle musiał latać do Chicago. To zajmuje za dużo czasu, przecież muszę też pracować.
- Wydawało mi się, że musisz być tylko na koncertach.
- Są jeszcze próby, gościnne występy w różnych programach i stacjach radiowych. Poza tym nagrywanie nowych piosenek i inne rzeczy.
- Masz bardziej skomplikowane zajęcie, niż myślałam – stwierdziła.
Jeszcze tego samego dnia wsiedli do samolotu. Było oczywiste, że Beth nigdy wcześniej żadnym nie latała, i zachowywała się trochę jak podekscytowane dziecko. Zadawała mnóstwo pytań
 i Tommy ciągle musiał pilnować, żeby się nie zgubiła, kiedy oglądała wszystko dookoła. Podczas startu trochę się bała, ale niedługo znaleźli się w powietrzu i w końcu zajęła się czytaniem jakiejś książki. Tommy zerknął na okładkę i skrzywił się; przedstawiała dwóch półnagich mężczyzn w łóżku.
Oparł się na siedzeniu i opuścił powieki. W tym momencie wyobraźnia zaczęła mu podsuwać różne obrazy: on i Adam w łóżku, jak ci mężczyźni na okładce... całują się, a potem...
Szybko otworzył oczy. Zerknął w dół i jego obawy się potwierdziły: z przodu spodni miał wyraźne wybrzuszenie. Złapał gazetę, położył ją sobie na kolanach i otworzył na losowej stronie.
- Dlaczego czytasz do góry nogami? - odezwała się w pewnym momencie Beth.
Sprawdził. Rzeczywiście gazeta leżała odwrotnie.
- Ćwiczę nową umiejętność.
Dziwnie na niego popatrzyła, ale wróciła do swojego romansu.
Dotarli na miejsce późnym wieczorem i powiedział dziewczynie wszystko, co powinna
 wiedzieć – gdzie była kuchnia, łazienka i podobne rzeczy.
- Gdzie będę spała? - zapytała i dopiero wtedy uświadomił sobie problem. Nie miał gościnnej sypialni.
- W moim łóżku. Ja przeniosę się na kanapę.
- Nie zmieścimy się w łóżku oboje?
- Wystarczy mi kanapa.
Była rozczarowana, ale nie zamierzał zmieniać zdania. Zaproszenie jej do siebie to jedno, ale nie chciał spać obok niej. Czuł, że to głupie, ale wydawało mu się, że w ten sposób zdradziłby Adama. Ale ze mnie idiota. Jemu nie zależy, a ja nie mogę przestać go kochać, pomyślał. Miał jednak pewne wątpliwości, czy to prawda. Adam nie mógł się w nim nagle zakochać, przecież myślał, że Tommy woli dziewczyny. Ale ostatnio blondyn odniósł wrażenie, że coś się zmieniło.

***

Kilka dni później Tommy musiał iść na próbę, a Beth uparła się mu towarzyszyć. Nie chciał brać jej ze sobą z kilku powodów. Nie miał pojęcia, jak przedstawić ją zespołowi – nikt oprócz Adama nie wiedział, że ma zostać ojcem. Co prawda dopiero zaczynało być po niej widać, że jest w ciąży,
 i łatwo było tego nie zauważyć, ale mogła im przecież powiedzieć. Nie chciał jej też blisko Adama, chociaż sam nie potrafiłby powiedzieć, dlaczego. No i nie był pewien, czy nie będzie przeszkadzała. Ona jednak nie ustępowała i skończyło się na tym, że pojechała z nim.
Nie było aż tak źle, jak się obawiał, ale nie było też dobrze. Nie powiedziała nikomu o dziecku, ale ogłosiła, że jest jego dziewczyną. Chociaż próbował zaprzeczać, to nikt oprócz Adama mu nie wierzył.
Gdy wreszcie skończyli, podszedł do niego Lambert.
- Wybrałbyś ze mną do baru? Inni nie chcą, a nie mam ochoty iść sam.
- Poszedłbym z tobą, ale muszę odwieźć Beth do domu – wcześniej wyjaśnił przyjacielowi sytuację.
- W takim razie odwieź ją i spotkajmy się potem. Proszę? - Adam zrobił taką minę, że nie dało się odmówić.
- Dobrze, dobrze – roześmiał się blondyn.
Tego wieczoru Tommy nic nie wypił. Nie miał na to ochoty, poza tym stwierdził, że ktoś musi być odpowiedzialnym kierowcą. Adam nie miał takich zahamowań i skończyło się na tym, że Ratliff musiał go eskortować do domu.
Ponieważ brunet nie był trzeźwy, Tommy wysiadł z nim z samochodu, otworzył drzwi
 i wprowadził go do środka.
- Mam pomysł – powiedział nagle Adam.
- Jaki?
- Umów się ze mną – nachylił się w stronę gitarzysty i dokończył szeptem – na randkę.
- Jesteś pijany – odparł Tommy, chociaż na słowa Adama jego serce zabiło szybciej.
- Nieprawda – zachwiał się. - Możeee... trochę. A jak nie będę?
- To co?
- Wtedy pójdziesz ze mną na randkę?
- Skoro ci tak bardzo zależy – nie sądził, żeby następnego dnia przyjaciel pamiętał, co mówił,
 a nie chciał dłużej się z nim kłócić. Adam był w takim stanie, że mógłby upierać się pół nocy przy swojej niedorzecznej propozycji, wymyślając coraz to dziwaczniejsze argumenty.
Położył Lamberta do łóżka, żeby upewnić się, że nie zrobi niczego głupiego. Ten zresztą natychmiast zasnął, więc Tommy wrócił do samochodu, żeby pojechać do siebie. Ktoś tam na niego czekał, ale nie cieszył się z tego powodu.

2 komentarze:

  1. kolejny cudowny rozdzial zycze duzo weny kochana

    OdpowiedzUsuń
  2. Kyaaah! Fajny rozdzialik ^^! Ale strasznie krótki. Mogłabyś zwiększyć troszeczkę czcionkę. Lepiej by się czytało ^^, według mnie ;).

    OdpowiedzUsuń